Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

piątek, 26 grudnia 2014

Od Wissy "Pierwszy dzień w watasze" cz.1 (cd. chętny)

Czułam się osamotniona, wszyscy patrzyli się na mnie, jak na niewiadomo kogo, ale pomyślałam, że to normalne, zawsze tak było, jest i chyba będzie. Zapewne każdy nowy wilk tak się czuł. Boję się, że któryś mnie uzna za coś smacznego, no bo jak tu się nie oprzeć młodemu mięsie? Sama lubie świeże, pyszne mięso. Zresztą - co kogo obchodzi malutka istota, mała i niedoceniana, przesadnie nieśmiała, z wieloma ranami na psychice, po wielu przejściach, patrząca na wszystko jak na zagrożenie, niewidoma na lewe oko, mała, smutna wilczyca? Nie chcę zagadywać do kogoś pierwsza, bowiem chcę, żeby ktoś podszedł do mnie. Ale mam wobec tego pewne postanowienie - dopóki tutaj będę, nie mam zamiaru nikomu ufać, boję się, że jest tu ktoś, kto zabił moje rodzeństwo i rodziców, że ten ktoś, wróci i po mnie, nigdzie nie czuję się bezpiecznie, wszędzie widzę te same czarne wilki, z połyskującymi w mroku oczyma, poszarpanymi uszami, pozlepianym krwią futrem, lekko błyszczącym w świetle... Pamiętam, jakby to było wczoraj, a tak naprawdę aż 4 miesiące temu...

Spałam, nie działo się kompletnie nic, byłam przytulona do moich dwóch braci. Wszyscy zapadli w głęboki sen. Śniło mi się, że ja i mama pływałyśmy w wodzie, której nawet nie widziałam na oczy. Miałam wtedy 1 miesiąc, nie wychodziłam nawet z norki, norka była ciasna, spali tam tylko moi bracia, siostra i ja. Obudziłam się, bo usłyszałam huczenie sowy. Byłam tak przestraszona, że wtuliłam się bardziej i trzęsąc się patrzyłam się w granatowe niebo. Było bardzo ciemno, widać było tylko białe światło, dokładnie biały okrąg. Właśnie rozmyślałam, co będę robić jutro - może będę dokuczać moim braciom? Albo podgryzać uszy mojej mamie? Albo może gryźć ogon taty? Albo wykopywać większą norę? Miałam dużo ciekawych pomysłów, chciałam, żeby było już rano, żebym mogła się w końcu pobawić. Ale nagle zobaczyłam małe zwierzątko, nie widziałam go wcześniej, ale teraz mogę powiedzieć, że była to mysz.. Patrzyła się na mnie, nie mogłam się powstrzymać i pomyślałam - zawsze mama mi przynosiła jedzenie, pokażę jej, że sama umiem! - po czym po raz pierwszy wyszłam z nory. Nie mogłam uwierzyć, dotknęłam łapką trawy, poczułam tą wilgoć, bez wahania wyskoczyłam z norki. Trochę niezręcznie stawiałam kroki, ale w końcu doszłam do małego krzaczku. Myszka wbiegła do niego, ja też postanowiłam, że to zrobię. Trochę się poraniłam ostrymi gałęziami, miałam pełno niebolesnych ran, które później dokładnie wylizałam. Coś mnie nagle tknęło, czułam w sercu, że muszę tutaj zostać, że nie mogę się ruszyć, nie mogę zaszczekać, zapiszczeć.. Że nie mogę robić nic oprócz oddychania i patrzenia na śpiących rodziców. Wokoło panowała głucha cisza, obok moich uszu ocierał się przelatujący obok mnie wiatr, popadłam w coś, co nazwałabym "stanem ciszy", siedziałam, przekrzywiłam swoją głowę w stronę księżyca. Usłyszałam coś, co na zawsze mnie zmieniło - mnie, i moje życie. Wszystko działo się szybko, nie zdążyłam się zapoznać z sytuacją, a już widziałam moją rodzinę, nie ruszającą się, którą rozszarpywały czarne wilki, widziałam wszystko, moją siostrę, braci, mamę, tatę... Widziałam, jak z ich ciał wylatywały dusze, jak podmuch wiatru zabrał ciała, jak księżyc nagle zamarł, wszystko stanęło w miejscu, nawet ja.
Ostatnią rzeczą było to, że wiatr zabrał i mnie, z moich łez byłaby największa rzeka, najdłuższa i najgrubsza. Czułam, jakbym leciała, popadłam w depresję, nie mogłam ruszyć pyskiem, ani łapą. Ocknęłam się dopiero po kilku godzinach, kiedy podszedł do mnie biały wilk. Pamiętam, że tłumaczył mi, co teraz ze mną zrobi, że nauczy mnie wszystkiego, czego powinni nauczyć mnie rodzice. Początki były trudne, przed oczami nadal miałam te obrazy, bałam się każdego ruchu białego wilka, nie wiedziałam czego się spodziewać, wszystko było inne niż zawsze, nie mogłam przestać myśleć o ich śmierci, wiedziałam, że jestem inna, niż inne szczenięta, z którymi wilk chciał mnie zapoznać, siedziałam cicho, każdego dnia leciały z moich oczu żałosne łzy, powracała ta sama sytuacja, jak byłam szczęśliwa... kiedy bawiłam się z rodzeństwem... kiedy ja i mama lizałyśmy się nawzajem... Teraz jest już koniec tych wszystkich wspaniałych chwil spędzonych wraz z rodziną, przez kogoś, na kim się zemszczę, ale boję się, że będą zbyt silni...
Wilk po miesiącach nauki uznał, że muszę zacząć już inne życie, bez żadnych wspomnień, trafiłam tutaj, jestem tu i boję się, że tutaj będzie gorzej, że będą powracać smutne wspomnienia, widząc wilki spokrewnione ze sobą i szczęśliwe. Każdego kogo widzę, to myślę, że mnie zabije, pierwszy dzień mija, wilki będące tu, rzucają na mnie krzywe spojrzenia, będę się raczej trzymać na uboczu, dopóki nie przyzwyczaję się do tego, że jestem wśród nieznajomych.

<Kto chce?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz