- Poradzę sobie! - krzyknęła i uciekła. Powiedziała to tak bez uczuć że
trochę się zasmuciłem. Ale takie jest życie! Byłem jeszcze trochę
rozkojarzony ale jakoś sobie radziłem. Nocowałem w jakiejś jaskini, której podłoże
była bardzo twarde. Jednak lepsze to niż leżenie na ziemi, nie?
Obudziłem się tak nad ranem. Zauważyłem że moja noga ciągle krwawi. NO
KURDE. Chciałem wziąć bandaż i środki dezynfekcji, ale zauważyłem jedną
okropną rzecz. NIE MAM ICH! Trzeba skądś skołować. Pobiegłem szybko
przed siebie. Z nogą nie było tak źle, ale infekcja mogła się już pojawić.
Wbiegłem po kryjomu do jakiegoś szpitala. Wszędzie było ciemno. Mam
szczęście! - pomyślałem. Nagle po prostu ktoś przytrzasnął mnie do ziemi.
Popatrzyłem się szybko w górę. JAKAŚ WADERA MA TAKĄ KRZEPĘ?!
- Co się robi tutaj w nocy?! - zapytała wyraźnie wkurzona.
<Kiiyuko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz