Stoję w ciemności... Czekam na cud... Obracam się, widzę wydarzenia z
przeszłości. Które dla niej nic nie znaczyły, dla mnie więcej niż się
zdawało.
Tracę panowanie nad sobą, rozkładam skrzydła i niszczę wszystko co mnie
otacza. Wokół mnie roztacza się jasność, tylko po to by za chwilę
zgasnąć.
Budzę się zlany potem, odrętwiały. Radość ustępuje smutkowi. Wiara ustępuje niezdecydowaniu. W końcu życie ustąpi i śmierci.
Nie śpię, nie staram się nawet zasnąć. Postanawiam się zmienić, tak by nie było już powrotu.
***
Poranek jest równie żmudny co dotychczasowe życie. Wychodzę na dwór i
wdycham wszystkie zapachy. Rozłożyłem skrzydła i podleciałem trochę,
lecz zaraz upadłem. Ujrzałem, że moje pióra z śnieżnobiałych zmieniły
się w kruczoczarne. Przejrzawszy się w tafli wody zrozumiałem, że
wyglądam niczym demon z najgorszych koszmarów.
Westchnąwszy cicho poszedłem na spacer.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz