- Według proroctwa tylko dwie osoby są w stanie to zrobić... - szepnęłam.
- A kim jest druga osoba? - spytał, zerkając na mnie.
- Ja... To nie ważne. - ugryzłam się w język, ganiąc się za te słowa.
Znów milczeliśmy, spuściłam wzrok.
- Czy proroctwo mówi coś jeszcze? - przerwał ciszę.
- Ono jest przerwane. Nie wiem, jak się kończy. Według niego, Ojciec
wejdzie w moje ciało, zniszczy całą populację istot na Ziemi i otworzy
portal do kolejnego wymiaru, a ja pójdę z Nim, pozbawiona uczuć i
duszy... Ale nie ma dalszej części. Widzę tylko portal i Nas przed
nim...
- Więc skąd masz przypuszczenia, że z Nim pójdziesz? - spytał, próbując mnie pocieszyć.
- Bo to oczywiste... - niestety, nikt nie umiał mnie " pocieszyć ".
- Czemu nie zginęłam, kiedy była taka okazja?... - mruczałam pod nosem.
- Czemu matka mnie nie zabiła, skoro jestem dzieckiem demona...
Percy spojrzał na mnie już zdenerwowany moim użalaniem się.
- Bo w ciebie wierzyła. Ciągle w ciebie wierzy. - uśmiechnął się.
Próbowałam odwzajemnić uśmiech, ale zamiast niego na moim pysku pojawił się tylko dziwny grymas.
- Dziękuję ci za tą rozmowę... I przepraszam, że przeszkodziłam w
treningu. Może lepiej już pójdę... - wstałam i ruszyłam powoli w stronę
jaskiń.
<Cd. Percy. Wybacz, że krótkie ale jakoś nie miałam weny do tego opka.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz