Urodziłem się w według innych kochającej rodzinie, ale to była nie
prawda. Matka z siostrą były jedynie dobre, dwóch starszych braci i
ojciec byli tylko z pozoru dobrzy. W rzeczywistości ojciec bił i poniżał
matkę i siostrę - Lisę, a bracia mu pomagali. Kiedy zacząłem przymusowe
nauki od ojca, uczyłem się bez wymówek, jemu jednak nigdy się nic nie
podobało chwalił jedynie moich starszych braci – Jaspera i Altara. Po
jakimś czasie urodził się jeszcze mały wilczek, miałem wtedy rok. Dostał
na imię Wolverine. Wolverine był także dobry jak ja, Lisa i mama. On
jednak był bardziej pewny siebie, odważny i szczerze nienawidził Ojca,
Jaspera i Altara. On jako pierwszy zawsze się im postawiał. Kiedyś
ojciec (nazywał się Kasper) tak się zdenerwował że mocno ugryzł mnie,
Wolverina i jeszcze mocniej Lise i mamę. Zabił je. Nawet się z tego
ucieszył.
Minęło trochę czasu, kiedy z bratem udało nam się uciec.
Biegliśmy i biegliśmy coraz szybciej gdy zobaczyliśmy że bracia i ojciec
nas gonią. Jednak Wolverin zwalniał w końcu go dopadli. Słyszałem jak
mówi żebym biegł coraz szybciej. Następnie był tylko pisk. Odwróciłem
się i zobaczyłem że mój najmłodszy brat leży na ziemi martwy. Wtedy
naprawdę się wnerwiłem. Pobiegłem do nich i zrobiłem im cele. Ona jednak
nie była mocna i się zawaliła, zabijając złą trójkę. Jestem mordercą –
pomyślałem. Podszedłem do brata i go ożywiłem. Powiedział jednak, że
chce zostać duchem i zawsze być przy mnie, powiedział że odnajdzie Lise i
mamę i zawsze będą obok mnie. Wzruszyłem się. Powiedziałem że nie,
niech żyje i cieszy się wolnością. Jednak taka była jego wola. Spełniłem
ją i odtąd zawsze są przy mnie, czasem ich widzę i zawsze słyszę.
Chodziłem tak zamyślony, wspominając. Kiedy przez przypadek prawie
„potrąciłem” waderę. Była czarna i według mnie powalająco piękna.
- Przepraszam, że cię nie zauważyłem. Jest tu gdzieś jakaś wataha? –
uśmiechnąłem się – A tak w ogóle nazywam się Tamorayn, czyli po prostu
Rayn. A ty?
<Desari?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz