Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

wtorek, 29 lipca 2014

Od Tamorayn'a "Moja Historia cz.1" (cd. Desari)

Urodziłem się w według innych kochającej rodzinie, ale to była nie prawda. Matka z siostrą były jedynie dobre, dwóch starszych braci i ojciec byli tylko z pozoru dobrzy. W rzeczywistości ojciec bił i poniżał matkę i siostrę - Lisę, a bracia mu pomagali. Kiedy zacząłem przymusowe nauki od ojca, uczyłem się bez wymówek, jemu jednak nigdy się nic nie podobało chwalił jedynie moich starszych braci – Jaspera i Altara. Po jakimś czasie urodził się jeszcze mały wilczek, miałem wtedy rok. Dostał na imię Wolverine. Wolverine był także dobry jak ja, Lisa i mama. On jednak był bardziej pewny siebie, odważny i szczerze nienawidził Ojca, Jaspera i Altara. On jako pierwszy zawsze się im postawiał. Kiedyś ojciec (nazywał się Kasper) tak się zdenerwował że mocno ugryzł mnie, Wolverina i jeszcze mocniej Lise i mamę. Zabił je. Nawet się z tego ucieszył.
Minęło trochę czasu, kiedy z bratem udało nam się uciec. Biegliśmy i biegliśmy coraz szybciej gdy zobaczyliśmy że bracia i ojciec nas gonią. Jednak Wolverin zwalniał w końcu go dopadli. Słyszałem jak mówi żebym biegł coraz szybciej. Następnie był tylko pisk. Odwróciłem się i zobaczyłem że mój najmłodszy brat leży na ziemi martwy. Wtedy naprawdę się wnerwiłem. Pobiegłem do nich i zrobiłem im cele. Ona jednak nie była mocna i się zawaliła, zabijając złą trójkę. Jestem mordercą – pomyślałem. Podszedłem do brata i go ożywiłem. Powiedział jednak, że chce zostać duchem i zawsze być przy mnie, powiedział że odnajdzie Lise i mamę i zawsze będą obok mnie. Wzruszyłem się. Powiedziałem że nie, niech żyje i cieszy się wolnością. Jednak taka była jego wola. Spełniłem ją i odtąd zawsze są przy mnie, czasem ich widzę i zawsze słyszę.
Chodziłem tak zamyślony, wspominając. Kiedy przez przypadek prawie „potrąciłem” waderę. Była czarna i według mnie powalająco piękna.
- Przepraszam, że cię nie zauważyłem. Jest tu gdzieś jakaś wataha? – uśmiechnąłem się – A tak w ogóle nazywam się Tamorayn, czyli po prostu Rayn. A ty?

<Desari?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz