- Może pójdziemy do Różowego Lasu? - zapytałem.
- Dobrze. - odparła.
Powędrowaliśmy powoli, nigdzie się nie śpiesząc do lasu, gdzie wszystko jest ulubioną barwą większości wader. Rozkoszowaliśmy się letnimi promykami słońca, chłonąc je jakby nigdy już nie miałby się pojawić na tej żyznej ziemi. Słuchaliśmy dźwięcznego śpiewu każdego z ptaszków, które radośnie sobie fruwały bo bezchmurnym, błękitnym niebie, przebijając się przez ciepłe, lecz nie duszne powietrze, przez delikatne podmuchy wiatru niosące na cały świat najpiękniejsze z zapachów lata.
Gdy już doszliśmy do Różowego Lasu, szliśmy dalej bez słowa przed siebie. W końcu zatrzymałem się i spojrzałem jej głęboko w oczy barwy morskiej toni i zapytałem:
- Droga Iloriel, czy zechciałabyś zostać moją partnerką na zawsze i jeszcze dłużej?
<Iloriel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz