Podczas przerwy jeden z wilków przyniósł mi nogę sarny. Nie ufałam tym
wilkom dlatego nawet jej nie tknęłam. Po przerwie ruszyliśmy, biegliśmy
cały dzień. W nocy zatrzymaliśmy się na nocleg.
-Jutro rano będziemy na miejscu- powiedział przywódca
Kolejną noc z rzędu nie spałam, gryzły mnie straszne wyrzuty sumienia.
Przecież przeze mnie zginęli prawie wszyscy z mojej watahy i
najcenniejsza dla mnie osoba Ren! Po moim pyszczku zaczęły płynąc łzy.
Nienawidziłam wszystkich tych wilków, najchętniej wszystkich bym
pozarzynała. Całą noc leżałam patrząc się w gwiazdy. Wyliczałam też ile
jest tu wilków.
Było ich dokładnie 45, nie dała bym rady wszystkich pozabijać. Jednak
wiedziałam że prędzej czy później wszystkich ich zabije. Z samego rana
ruszyliśmy, zza drzew zaczął wyłaniać się zamek.
Gdy dobiegliśmy do bramy piątka basiorów zdjęli czarne kryształy ze
swoich szyi i w tym samym momencie włożyli je do pięciu różnych dziur.
Po chwili brama poszła w górę, nie chciałam tam wchodzić ale jakiś
basior popchnął mnie. Tuż za nami brama poszła w duł.
Byłam tam uwięziona, a co gorsze nie wiedziałam co oni planują. Dookoła
ciągnął się mur, stali na nich strażnicy. Szliśmy w głąb miasteczka,
wszystkie wilki były tam bardzo agresywne. Jeden z wilków który mnie
prowadził odrzekł żebym nie zadzierała z tym wilkami bo bez
najmniejszego problemu mnie zabiją, postanowiłam go posłuchać. Szliśmy
prosto do głównego zamku, przed wejściem do zamku stała 4 strażników.
-Nareszcie jesteście, nasz pan zaczął się niepokoić- powiedział jeden ze strażników
-Wybaczcie, mieliśmy małe trudności- powiedział przywódca patrząc się na mnie
Gdy to powiedział ja tylko odwróciłam wzrok, przecież nie mogłam być
potulna jak baranek dla tych co pozabijali wszystkich na których mi
zależało. Po chwili brama się otworzyła a my weszliśmy do zamku. Był on
pięknie zdobiony, na ścianach widniały ręcznie robione malunki wilków a
pod sufitem wisiały przepiękne żyrandole z najcenniejszymi klejnotami.
Szliśmy dalej aż doszliśmy do sali królewskiej. Stał tam wielki biało
czarny basior.
-Witaj panie- powiedziały wszystkie wilki po czym się pokłoniły
Wtedy zdałam sobie sprawę że ci tu to zwykłe pionki, które wypełniają
wolę tego wielkiego. Czyli to on nakazał wymordowanie całej mojej
watahy, by się zemścić muszę zabić właśnie jego. Jeden z wilków złapał
mnie za łapę i zmusił mnie do pokłonienia się.
Po chwili razem z resztą wstaliśmy.
-Panie, zadanie które nam zleciłeś zostało wykonane w stu procentach- powiedział przywódca oddziału
-Dobra robota- odpowiedział basior
Jak on śmiał zlecić takie zadanie!? Moje oczy znów zrobiły się czerwone
od nienawiści, wokół mnie pojawiło się koło z którego zaczęły wylatywać
małe drobinki lodu te same drobinki wylatywały mi z pyska, zrobiłam
kilka kroków w stronę ich " księcia ". Na ziemi zastawiłam kilka
zamarzniętych odcisków łap stanęłam przed ich przywódcom.
-Prędzej czy później zarżnę cię jak świnię! Będziesz błagał o śmierć! A
ja spełnię twoją prośbę i cię zabiję a następnie porozrywam twoje ciało
na kawałeczki i rozrzucę we wszystkie cztery strony świata- po moich
słowach odział który mnie tu przyprowadził zaczął się cofać, a w oczach
ich księcia dostrzegłam strach. Po chwili poczułam cios w boku mojej
szyi, nim się zorientowałam leżałam nieprzytomna na ziemi.
<C.D.N.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz