Chodziłam sobie po parku, gdy zobaczyłam zapracowaną kobietę z
wózkiem. Obok niej biegało jeszcze trójka dzieci. Kobieta próbowała je
uspokoić. Szybko pobiegłam. Uspokoiłam dzieci i powiedziałam:
- Wszystkie pani?
- Nie mojej siostry i nie mów do mnie pani, mam tyle lat ile ty.
- Widzę, że sobie nie radzisz.
- Ha! Bezczelna!
- Ja chcę ci tylko pomóc.
- Tak? To dlaczego? - zapytała nie ufnie dziewczyna
- Jestem opiekunką dzieci.
- Aha... czyli chcesz tylko mamony?!
- Powinnaś być szczęśliwa, że chce się zająć taką ilością dzieci - oburzyłam się - No, jeżeli wolisz się męczyć.
- Stój! Zgoda, na kilka godzin.
- Ok, a od kiedy?
- Od teraz! - dziewczyna próbowała iść, ale ją zatrzymałam
- Poczekaj, daj mi swój numer.
- Ok... ok, nie denerwuj się.
- I adres też!
- No dobra masz! - mruknęła podając mi karteczkę z notatką.
- Dzięki możesz, już iść.
Gdy usłyszała te słowa, od razu pobiegła.
- Dobra, idziemy do domu. - powiedziałam do dzieci
Poszliśmy pod podany adres. Zadzwoniłam, ale nikt nie otwierał. Powtórzyłam tę czynność, ale bez skutku.
- Nikogo nie ma w domciu - powiedziała mała dziewczynka
- Hmm... to chyba idziemy do mnie - powiedziałam
- Ale klucz jest pod wycieraczką - powiedział mały chłopczyk o blond włoskach.
Zajrzałam pod wycieraczkę, klucz rzeczywiście tam był.
- To wchodzimy! - weszliśmy do środka - To co?
Zapadła dziwna cisza, gdy nagle jedno dziecko dotknęło mnie i powiedziało "Berek". Wszystkie zaczęły biegać i krzyczeć. Było tak przez godzinę, w
tym czasie robiłam im kolację. "Dzieci jedzenie!" krzyknęłam i od razu
miałam 3 główki przed sobą. "Usiądźcie", a dzieci usiadły. Rozdałam talerze i
nałożyłam spaghetti. Dzieci zaczęły jeść, co nie było miłym widokiem. Jadły
jak małe świnki. Gdy skończyły musiałam ich umyć (w końcu to były 3-4
latki i mały dzidziuś). Ubrałam je w piżamki i dałam do łóżka. Został mi
malutki, który czekał na jedzenie. Dałam mu mały słoiczek
Gerber. Po jedzeniu umyłam maluszka i uśpiłam na rekach, po czym dałam do
kołyski. "Uff..." - odetchnęłam z ulgą. W tym samym momencie przyszła
wcześniej spotkana dziewczyna do domu.
- Gdzie dzieci? - zapytała
- Śpią.
Dziewczyna ucieszyła się i dała mi pieniądze. Wyglądała jakby mnie
chciała wyrzucić za drzwi, ale nie musiała, bo od razu po dostaniu pieniędzy
wyszłam w pośpiechu.
Uwagi: Poćwicz stawianie przecinków. Po znakach interpunkcyjnych stawiamy Spację. Wyraz "spaghetti" wzięty jest z Włoch, dlatego piszemy go używając również litery "h".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz