- Tato, a co się stało z siostrami? - zapytałem pewnego dnia w poprzedniej watasze. Miałem dwie siostry, a teraz zostałem sam.
- Jedna nie żyje - Powiedział ze smutkiem
- A druga? - nie dawałem za wygraną
- Zaginęła
- Czy mogę jej poszukać?
- Nie, bo ciebie też stracę
- Jak mamę?
- Nie - powiedział stanowczo. Wszyscy mówili, że to on ją zabił, ale ja
znałem prawdę. To zrobili ludzie. Nienawidzę tych dwunożnych istot. -
Nox'ie, wiesz, że muszę odejść, tak?
- Tak, tato
- Czy chcesz pójść ze mną?
- Oczywiście, ale wiesz, że i tak pójdę szukać Leyaniry, prawda?
- Niestety - Powiedział i bez słowa wskoczył do wody. Nie mogłem płynąć
za nim. Było oczywiste mimo wszystko, że będzie mnie miał na oku.
Przeszukałem jaskinię. Duże zapasy jedzenia i trochę wody. No nic, musi
wystarczyć. Wyruszyłem.
Następnego dnia ujrzałem tereny jakiejś watahy. Usłyszałem szczeniaki, a potem głos w mojej głowie.
- A może pobawię się z nimi? - Tata kiedyś mi mówił, że będę słyszał
myśli mojej siostry. Poszedłem więc za nimi i dotarłem nad wodospad.
Leżała tam jakaś waderka, wpatrywała się w wodę.
- Leyanira? - rzuciłem niepewnie
- Tak, a co? - Uniosła głowę i wpatrywała się we mnie
- Jestem twoim bratem.
<Leya?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz