Słońce powoli kryło się za linią horyzontu, by ustąpić miejsca księżycowi. I kolejny dzień żmudnego lotu za mną. Tyle tygodni już wędrowałem, że straciłem nadzieję, na spotkanie jakiegokolwiek innego wilka. Zmęczony zniżyłem lot, by gładko wylądować na polanie, skąpanej z płomieniach zachodzącego słońca. Rozejrzałam się w poszukiwaniu choćby niewielkiego schronienia, gdzie mógłbym odzyskać siły. W okół niestety były jedynie góry i widoki, które były już dla mnie męczące. Nie chciałem tego robić, ale nie było innego wyjścia. Przypaliłem pień jednej z sosen stojących niedaleko wielkiego kamienia, a ta osunęła się na niego, dzięki czemu jej gałęzie zapewniały mi ochronę od góry. Wcisnąłem się między kamień, a drzewo, po czym wygodnie ułożyłem na miękkim mchu. Moje oczy powoli się zamykały. Czułem jak odpływam do krainy snu, gdy usłyszałem ciche wycie wilka. Uniosłem się gwałtownie, nasłuchując wycia. Szukać go teraz, czy zająć się tym później? Tak dawno nie widziałem, żadnego ze swoich… może on również jest sam? Ostatkiem sił dałem odpowiedź. Odgłos rozszedł się echem po okolicy, a ja w napięciu czekałem na odpowiedź, gdy doszła ona do mych uszu. Mimowolnie uśmiechnąłem się i ruszyłem w ostatnią wędrówkę. Choć miałem silne skrzydła, czułem, że robią się miękkie i nie będą w stanie dłużej pracować. Wylądowałem niezgrabnie, ale sylwetka w dole dodawała mi otuchy. W końcu… dotarłem.
- Co tu robisz?- jego szorstki głos kierował się w moją stronę, wyczekując odpowiedzi.
- Szukam schronienia. Jestem już znużony długimi wędrówkami i pragnę zagrzać miejsca wśród innych wilków.
Mówiłem zmęczony, nie dając po sobie tego poznać.
- No coś takiego - wilk okrążył mnie. Ja tylko wodziłem za nim wzrokiem, gotowy na ewentualny atak.
- A więc coś za jeden? - zapytał, gdy stanął przede mną.
- Zwą mnie Midnight. - przedstawiłem się. - A Ciebie jak nazywają?
- Helfi... Mam, więc rozumieć, że szukasz schronienia.
- Dokładnie.
- Wyglądasz na silnego. Przyda nam się ktoś taki jak ty. Jeśli chcesz schronienia, chodź za mną. Jeśli nie… znikaj stąd - przymrużył oczy.
-A więc prowadź Helfi - skinąłem lekko łbem, podążając za postawnym basiorem.
<C.D.N.>
Uwagi: Tytułuj op. "Księżyc" piszemy od małej litery, tak samo jak "słońce". "Mówiłem zmęczony, nie dając po sobie poznać zmęczenia." - czy tylko moim zdaniem coś tutaj jest nie tak?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz