Spojrzałem jak wadera odlatuje. Może jednak jest dobra? Rozwinąłem
schowane skrzyła które, były brudne, przypalone i brakowało im paru piór.
Wzbiłem się w powietrze za przestraszoną wilczycą. Widziałem tylko jak
strażnicy wpuszczają ją do Nieba. Na pewno nie jest zła. Zawahałem się
moment i tuż nad strażnikami wleciałem nielegalnie do Nieba. Będę miał
przechlapane jak odzyskam Łaskę. Cóż, bywa. Podleciałem do Kii.
- CO TY TUTAJ ROBISZ?! ZABIJĄ CIE! - przeraziła się Kii.
- Syna Śmierci trudno zabić - zaśmiałem się.
<Kii?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz