Przerażona podbiegłam do Kii.
- O Boże! Nic Ci nie jest? - zapytałam z troską.
- Nie. Wszystko jest w porządku. - uśmiechnęła się delikatnie.
- Myślałam, że już po Tobie... A właściwie jak?... Ty?...
- Co masz na myśli?
- Jak Ty... No... Tak szybko? - wydukałam patrząc na jej plecy, które jeszcze przed chwilą były obdarte ze skóry.
- Aaa, to... Jakoś tak już mam. To jedna z moich mocy.
- Heh. - westchnęłam. Obróciłam się. Niektóre wilki należące do naszej
watahy były mocno poranione. Spojrzałam na alfę. - Myślisz, że Blade i
Shelly dadzą sobie radę? - wadera rozejrzała się w około.
- Chyba nie... Niektórych trzeba opatrzyć od razu, bo inaczej rana się zaogni.
- To może... Ja pomogę?
- Dasz radę?
- Myślę, że sobie poradzę. - powiedziałam.
- Więc... Zgoda. Zostaniesz naszą pielęgniarką. - uśmiechnęła się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz