Patrzyłem zafascynowany na szczeniaka. Nie mogłem uwierzyć nadal w to, że jest moje.
- Valka? - zapytałem nie spuszczając z waderki oczu, a ona ze mnie z otwartym pyszczkiem.
- Tak.
- Śliczne imię, tak i jak ona sama. - odpowiedziałem uśmiechając się, ledwie trzymając emocje na wodzy, żeby nie skakać ze szczęścia jak opętany.
- Oh, Alex... - uśmiechnęła się promiennie, a mała Valka czując, że jej mamusia jest zadowolona również zaśmiała się.
- Alexander! - krzyknął Tamorayn wbiegając nagle bojowo do jaskini, w zdecydowanie najmniej odpowiednim momencie. Ja, Iloriel i nawet Valka spoważnieliśmy natychmiastowo patrząc wyczekująco na Rayn'a, bo żeby tak nagle wpadać w takiej chwili, musi mieć coś naprawdę ważnego do powiedzenia.
- Słucham... - zapytałem chłodno i dość ostro.
- Kiiyuko prosi, abyś NATYCHMIAST do niej przyszedł.
- Coś się stało poważnego?
- Nie wiem, ale wygląda na to, że tak. Nie mówiła, czego chce. - odparł Rayn.
- Dobrze, już idę.
- I przepraszam, jeżeli przerwałem... - mruknął.
- No już, to nie twoja wina... - uśmiechnęła się Iloriel wybaczając mu niegrzeczność - Idź Alex, skoro prosi o to Alfa.
- Wrócę później, zajmij się w tym czasie Valką. - rzekłem wychodząc w Rayn'em z jaskini mojej i Iloriel, gdy moja mała córeczka rozpłakała się, ale nie niestety mogłem zawrócić i ją pocieszyć, że nic się nie stało.
***
Wchodząc do jaskini Kiiyuko, zapytałem na wstępie:
- W jakiej sprawie mnie wzywałaś?
<Kiiyuko? Ty wiesz dalej co i jak. Jak chce to Il też może napisać c.d.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz