To miejsce... ono było cudowne. Piękne, małe jeziorko, góra, z której
właśnie zbiegaliśmy i drzewa. Zapach igiełek sosnowych, który
rozpoznałabym wszędzie. Eter biegł w szaleńczym tempie w dół góry, więc
żeby go wyprzedzić rozłożyłam skrzydła i poleciałam za nim. Dzięki temu,
byłam od niego szybsza i zanim się obejrzał, stałam przed nim. Tylko
źle zrobiłam, bo biedny nie zdążył zahamować. Hamulce, please! Był
krzyk, jęk i potem tylko salwy śmiechu... nie pamiętam, kiedy ostatnio
byłam tak szczęśliwa.
- Lithium... - zaczął lekko zawstydzony Eter.
- Tak?
- Nie chcę cię martwić, ale... no... - chłopak nie mógł z siebie tego
wydusić, ale wreszcie poszło. - No tak dwuznacznie to wygląda...
Spojrzałam na siebie i Etera leżącego na mnie. Basior miał rację, więc
zawstydzona wstałam z jego pomocą i otrzepałam się z trawy. Spojrzałam w
oczy Etera, w których mogłam na dobrą sprawę utonąć. Spojrzałam na
jeziorko, które wyglądało magicznie.
"Ale pewnego dnia woda stała się czerwona niczym krew..."
Zastygłam w bezruchu. To jeziorko było całkiem jak tamto z opowiadania
mamy. Słońce, które od niego się odbijało, nadawało mu barwę krwi.
"Mamo? A czy inne wilki szukały Rei?"
"Tak, skarbie. Bardzo się o nią martwiły, a najbardziej jej rodzice i
przyjaciele. Jeden z nich - Spirit - wyruszył za nią w podróż. Znał
tajemnicę Rei, więc było mu łatwiej. Znalazł ją jako Fallę, kiedy stała
nad przepaścią. Chciała w nią wskoczyć bo bała się, że kogoś skrzywdzi."
"Ale czy skrzywdziła?"
"Nie. Haru - jej ojciec - chciał zobaczyć, czy jego dziecię nadaje się
na bożka ciemności. Jednak nie umiała zabić niewinnego stworzenia.
Pożegnała się ze Spiritem i skoczyła. Ale nie zginęła. Spirit skoczył
za nią i zanim Falla spadła na dno, on złapał ją i oddał swoje życie za
nią - ochronił przed śmiertelnym upadkiem..."
- Lithium, słyszysz mnie?
Głos Etera wyrwał mnie z opowieści o córce Haru. Basior patrzył na mnie
uważnie, a w jego oczach widziałam... zmartwienie? Odpowiedziałam, że
wszystko jest okej i przysiadłam nad brzegiem jeziorka.
"Panna Lithium mała, dzisiaj cała czarna..."
- Co to było!? - Eter podskoczył na miejscu. Przerażona odwróciłam się w stronę ścieżki.
"W plecach ma nóż, nie może płakać już..."
Rozejrzałam się wokół siebie. Nikogo nie widziałam, nie słyszałam żadnych myśli świadczących o obecności kogoś obcego.
"Oddechu ma ćwierć, więc błaga o śmierć!"
Mój oddech przyspieszył, a serce waliło młotem. Wstrząsały mną dreszcze,
a z moich oczu popłynęły łzy. Eter przypadł do mnie i pozwolił, by mój
czarny łeb spoczął na jego piersi.
<Eter? Zapowiada się niezła jazda ^^>
Uwagi: brak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz