- No dobrze... Mam teraz nie za dobry humor, wybacz jeżeli jestem dla ciebie nie miła. Po prostu się nie wyspałam. - wyjaśniłam zmęczona pocierając łapą po twarzy.
- Dobrze, rozumiem.
- Musiałabym kogoś sprowadzić, kto by cię oprowadził, bo ja tak jak już mówiłam, nie mam na to energii. Kwestią zostaje tylko to, komu zlecić to zadanie. Kogoś już poznałaś?
- Dragon'a.
- Może on...
- Nie. - przerwała mi.
- Dlaczego? - uniosłam brwi.
- Nie przepadam za nim.
- No to wolisz, żeby to był basior czy wadera? Ułatwi mi to wtedy wybór, komu rozkazać oprowadzenie ciebie.
- Obojętnie. - wzruszyła ramionami, na co ja westchnęłam.
- Może Valixy... Jak mówisz, że nie zaznałaś nigdy miłości, ani nie miałaś przyjaciół, to czemu nie może to być jedna z najweselszych wader we watasze?
- Mi to wszystko jedno.
Wyszłam z jaskini i ujrzałam na szczęście Valixy, która rozmawia z Leo.
- Valixy, przepraszam, że ci przeszkodzę rozmowę z partnerem, ale mogłabyś pozwolić tutaj na chwilę?
- Jasne! - uśmiechnęła się i podbiegła do mnie.
- Mogłabyś oprowadzić nową waderę po watasze?
- A czemu nie? Gdzie ona jest?
- Sofferenza!...
Wychodząc z jaskini w stronę Valixy, czarna wadera poprawiła mnie:
- Sofferezna Morte...
Weszłam do jaskini oddając "nową" w łapy Valixy.
<Valixy? Sofferenza Morte?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz