Przez cały czas Kiiyuko przyglądała mi się nieufnie, ale ja to odrobinkę
rozumiałam. Po chwili westchnęła i powiedziała, że mogę zostać.
- Jak chcesz to się u nas zatrzymaj na jakiś czas, to pomyślimy nad jakimś rozwiązaniem.
- Dziękuję, jesteście dla mnie tacy dobrzy.
Kiiyuko przewróciła oczami,a ja podeszłam do wyjścia, lecz w połowie drogi się zatrzymałam.
- Zapewne się zastanawiasz czemu moich ran i innych oznak tortur nie widać.
- Owszem.
- Moja matka najpierw mnie torturowała i dręczyła, bo podobno jestem jej
najgorszą porażką, a potem uleczała i zaczynała od nowa tortury. I jeszcze
jedno, zrozumiem jeżeli będziecie nieufni w stosunku do mnie, ja też taka
bym była, na waszym miejscu.
- Do czego zmierzasz?
- Że, chociaż urodziłam się jako córka Asai - imię mojej matki
wypowiedziałam takim tonem, jakby to było najgorsze przekleństwo - i
Śmierci, nie jestem ani moją matką, ani moim ojcem. Jestem tylko
niepozytywnie nastawioną do życia waderą, która przez całe życie nie
zaznała ani odrobiny miłości, współczucia, troski i nigdy nie miała
przyjaciół, więc nie dziwcie się jeżeli będę oschła, wredna albo
okropna, ja po prostu inna nie potrafię być.
<Kiiyuko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz