- Coś się stało? – spytał poddenerwowany Ajax
- Ta księga jest zła do szpiku… kartek – mruknęłam – Znam te rodzaje ksiąg. Lepiej nie otwierać jej po zmroku, na dworze.
Kiedy już znaleźliśmy się w bibliotece przygryzając wargi powoli i ostrożnie otworzyłam księgę. Wyglądała niewinnie. Nagle przez okno do pomieszczenia wpadł zimny wiatr i przekartkował księgę. Zatrzymał się na rozdziale „Demony w wilczym ciele”. Spojrzałam na kartkę i zamarłam. Na obrazku widniałam ja. Z ust Ajax’a wydobyło się ciche piśnięcie.
- Ajax… - zaczęłam się tłumaczyć.
- Ja nie jestem… - wydukał – Nie jestem demonem. – spojrzał na mnie ze strachem i poczuciem winy
- Ale to ja jestem na tym obrazku – zamknęłam oczy
- Nie, to ja. – mruknął i już miał zamykać księgę, gdy ja w olśnieniu zablokowałam jego łapę.
- Na tym obrazku jest każdy i zarazem nikt. Każdy widzi siebie.
Następna strona nie chciała się otworzyć, a na niej widniała tylko ćwierćnuta.
- Zablokowanie na śpiew. – pochwalił Ajax – Dobra, śpiewaj panienko, bo ja mam piskliwy głos
Spojrzałam na niego jakby naprawdę był demonem
- No coś ty. – odparłam z oburzeniem – Muszę?!
Basior kiwnął głową. Westchnęłam i poszperałam w głowie.
- Znam tylko dwie, zaśpiewać?
- Wystarczy jedna.
Wzięłam głęboki wdech i zaśpiewałam piosenkę, którą nauczył mnie Malcolm:
<Ajax? Jak śpiewam?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz