Doszliśmy do lasu. Drzewa rosły bardzo gęsto. Czasem nawet trudno było
się przez nie przecisnąć. Sagrina szła ze spuszczoną głową. Grzywka
zasłaniała jej twarz. Czułem, że coś jest nie tak. Prawie wcale się do
mnie nie odzywała. Zawsze gdy się spotykaliśmy śmiała się, rozmawiała, a
nawet śpiewała. Była najszczęśliwszym wilkiem jaskiego znałem. A teraz
nie wiem co się z nią dzieje. Może to przeze mnie? Nie mam pojęcia,
jednak czuję, że coś jest na rzeczy. Muszę z nią o tym szczerze
porozmawiać.
Idąc tak przez las doszliśmy do niewielkiej polany. Zatrzymałem się na
skraju i usiadłem. Wadera niechętnie zrobiła to co ja. Patrzyłem na nią,
ale nie wiedziałem jak zacząć.
- Sagi - przysunąłem się bliżej, tak że dotykałem ją swoim ramieniem. - Chyba
musimy o czymś porozmawiać. Widzę, że jesteś smutna, nie wiem co się
dzieje. Martwię się o ciebie.
Wadera spojrzała na mnie kątem oka, ale za chwilę znów odwróciła wzrok.
Pojedyncza łza kapnęła na ziemię. Przytuliłem się do niej i pocałowałem w
czoło.
- Skarbie co się dzieje?
<Sagrina?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz