Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

wtorek, 26 sierpnia 2014

Od Damien'a "Moje znalezisko''

W nocy wybrałem się do Mrocznego Lasu. Można było nazwać go moim domem, najbardziej pasujące dla mnie miejsce... Sam na sam z własnymi lękami i strachem. Czas coś z tym zrobić.

- Nadeszła w końcu ta godzina
Miękkie i zanikające światło
Przekroczyło zachodni horyzont
I życzy nam dobrej nocy.
I co za piękna noc to jest
By chodzić po księżycowym polu
Aby zobaczyć lekkie cienie
Ujawniane teraz przez światło gwiazd.


Więc dlaczego tak jest, że teraz
panują spokój i cisza
Gdy świece płoną i cały świat
Jest w swym najlepszym stanie
Wilki z mojej watahy
Powinny chować się,
Aby unikać Księżyca i czekać,
Na mej Siostry słoneczny dzień?


/''In umbra Luna est (Księżyc jest w cieniu)" - zaśpiewałem sobie/

Las wyglądał strasznie o tej godzinie. Cały las był pogrążony w blasku księżyca. Drzewa lekko kołysały się na małym podmuchach wiatru. Niektóre stworzenia tam żyjące, tworzyły straszne i przerażające cienie padająca na ziemię. Nie przerwana grobowa cisza wałęsała się po całym lesie. Wyobraźnia plotła mi figle. Las był uwięziony w wiecznej mej kołysance, bez uczuć, bez zmartwień. Po Mrocznym Lesie spacerowało się jak po księżycowym polu. Stare wspomnienia przeistaczały się w koszmar. Cel w życiu jest nieubłagany. Nagle mój piękny (dla mnie) nastrój przerwał niebieski błysk.
- Co to do chole** jasnej jest ! - krzyknąłem zły.
Było tak pięknie... No cóż, poszedłem na blaskiem. Doszedłem do ogromnego drzewa. Ono było najstraszniejsze w całym lesie. Siało grozę na kilometry.
- Hmm... Czegoś mi tu brak... - odrzekłem kierując czarne zaklęcie na drzewo.
Dzięki mojemu zaklęciu było jeszcze straszniejsze. Przerywając to, z pod ziemi iskrzyło się to samo światło. Zacząłem kopać w tym miejscu. Ziemia była trudna do kopania.
- Przydałby się żywioł ziemi... - pomyślałem.
Kopałem i kopałem. Nagle wpadłem do jakiegoś korytarza czy nory. Przede mną był jej koniec. Moim oczom okazał się sam pierścień niezgody! To było piękne! Pierścień kłócił pełno osób!
- Moje najlepsze znalezisko - dodałem.
Potem miałem wizję. Byłem w lesie i usłyszałem głos który mówił: "Ten pierścień niezgody pojawia się co 50 księżyców w różnych częściach lasu''. Ocknąłem się.
- Naprawdę aż 50 księżyców ? - zapytałem w myślach sam siebie.
Powoli wziąłem sygnet i poszedłem do jaskini. W niej obejrzałem go porządnie i zalałem go miksturą. Ona miała powiedzieć czy pierścionek jest prawdziwy, z legendy. Mikstura zrobiła się pomarańczowego, zielona.
- Yay! - podskoczyłem w górę.
To był prawdziwy pierścień niezgody w swoim rodzaju! Wyszedłem z pieczary. Chciałem wypróbować pierścień. Na trawie zobaczyłem dwie mrówki. Wcelowałem w nie sygnetem. Mrówki zaczęły na siebie wchodzić i gryźć się nawzajem.
- Super! - krzyknąłem.
Znowu wmaszerowałem do groty. Wyjąłem z podłogi małe pudełeczko. Ukryłem w niej pierścień i znów schowałem do schowka. Zrobiłem też niewidzialne pole obronne by nikt nigdy nie dostał się do znaleziska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz