Basior jakiego spotkałam, był bardzo przystojny, ale najpiękniejszy był chyba jego uśmiech. Z początku nieco się zawstydziłam.
Zawsze tak mam gdy ktoś przyłapie mnie na śpiewaniu.
- Schlebia mi, to jak uważasz, że pięknie śpiewam - uśmiechnęłam się do
niego, a on odwzajemnił uśmiech - Czyżby była tu w pobliżu jakaś wataha?
Nie widuję często samotnych wilków...
- Ach, tak! - niecierpliwie machał ogonem - Chętnie zabiorę cię tam, jeśli oczywiście zechcesz mi towarzyszyć?
- Oczywiście, bardzo chętnie! - zamachałam raz ogonem i zrównałam z nim krok.
- Masz naprawdę piękne imię. - powiedział to, jednak wydawało mi się, że
był czymś zasmucony, jak gdyby jakaś zła myśl przemknęła mu przez
głowę.
- Czy coś cię martwi?- zapytałam.
- Hmm..? - zamyślony odrzekł - Och nie, nie to nic takiego. A zdradzisz mi, z jakich krain pochodzisz?
- Przybywam z zachodu.
- A co stało się z twoją starą watahą?
- Wojna... Ale nie chcę o tym rozmawiać. - Myśl o domu na chwilę zaćmiła mi
umysł, kiedy zobaczyłam watahę wilków, a na jej czele potężną Alfę.
<Kiiyuko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz