Mgła doprowadziła mnie do umierającej wadery.
- Marnie wyglądasz - usiadłem obok.
Lecz wadera była tak osłabiona, że aż nie była w stanie nic powiedzieć. Zobaczyłem na jej lewym uchu, znak śmierci:
- Wyciągnę cie z tego - szeptałem, a ona spojrzała błagalnym wzrokiem. Uśmiechnąłem się gorzko a moje oczy zrobiły się szare - Praeposito mortis
Patris umbra corpus Domini dare coacti finem vitae anima innocenti, quod
oratio pronepos.
Położyłem łapę na znaku. A wilczycy wilczycy widocznie się polepszyło i uśmiechnęła się zmęczona.
- Śpij - powiedziałem - Będę czuwał.
<Katiko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz