Gdy już zakończyliśmy ten niebiański pocałunek miłości, który i tak był stanowczo za krótki, stwierdziłem:
- Iloriel...
- Hę?
- Nie sądzisz, że to czasem nie jest niewłaściwe miejsce do...
- Hm... No tak trochę... - rzekła trochę zakłopotana.
- A co jeżeli ktoś przyjdzie?
- Idziemy. - powiedziała podnosząc się z ziemi, a ja drugi w kolejności.
- Gdzie idziemy? - zapytałem.
- Do mnie. - odpowiedziała z zadziornym uśmiechem.
- Ok. - odpowiedziałem też się uśmiechając.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz