Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

czwartek, 31 grudnia 2015

Od Kirke "Nowe życie..." cz.2 (cd. Vanessa)

Cały czas patrzyłam na waderę i na jej piękne i potężne skrzydła. Riven w końcu posłuchał mnie i się uciszył. Wadera popatrzyła na mnie po jakiś piętnastu minutach.
- Cześć - powiedziałam rozpoczynając rozmowę.
- Cześć - powiedziała do mnie z uśmiechem. Popatrzyłam na nią i zobaczyłam, że jestem opatrzona.
- Długo tu leżałam? - spytałam.
- Jakieś dwa dni byłaś nieprzytomna - odpowiedziała. Zastanawiało mnie to, co mnie podkusiło by rozpocząć tą rozmowę. Zwykle jestem cicha. To dziwne...
- Jak masz na imię? - spytała mnie czarno-fioletowa wadera ze skrzydłami jak u nietoperza.
- Jestem... Kirke... - powiedziałam nieco ciszej. 
- Jestem Vanessa. Jesteś tu nowa czy mieszkasz tu od dawna? - spytała Van.
- Nowa... od paru miesięcy... - powiedziałam. Odwróciłam wzrok i popatrzyłam na swoje rany zabandażowane przez wilki. Nagle usłyszałam szumy. Riven znowu się uczepił...
- Słyszałaś to? - spytała Van patrząc wokół.
- Riven... do jasnej cholery, możesz się zamknąć?! - powiedziałam do niego w myślach. Ucichł. 
- Nic nie słyszałam - skłamałam. I tak by mi nie uwierzyła.
- Opowiesz coś o sobie? - spytała. Oklapłam uszy prawie natychmiast.
- No... nie wiem co powiedzieć... jestem normalnym wilkiem... nie mam mocy... rodziców nie pamiętam... Chyba mnie opuścili... nic nie wiem o sobie... w sumie to tyle... - powiedziałam i zaczęłam puszczać łzy.
- Oj... nie martw się... Kirke jestem pewna, że odnajdziesz swoją drogę - powiedziała Van patrząc na mnie z uśmiechem.
- Szukam jej odkąd pamiętam... - powiedziałam smutna.
- Kirke! - krzyknęła Shayle biegnąc w moją stronę.
- Shayle?! Co ty tu robisz?! Przecież byłaś... - powiedziałam i przerwałam natychmiast.
- Zobaczyłam Ciebie przed watahą. Kiedy straciłaś przytomność bałam się, że już... nie ważne grunt, że nic ci nie jest - powiedziała z uśmiechem.
- Shayle... pogadamy później... - powiedziałam. Shayle przytaknęła i odbiegła.
- To twoja koleżanka? - spytała mnie Van.
- Tak... nie licząc wader i basiorów jest pierwszym szczeniakiem jakiego spotkałam... - powiedziałam patrząc na nią z iskrzącymi oczami. Ledwo wstałam i poszłam do niej i wkopałam się pod jej skrzydło. Van się uśmiechnęła i popatrzyła na mnie.
- Pamiętaj... wsparciem nie jest twoja głowa... lecz twoje serce... - powiedziała i zasnęłam. Czułam... coś czego nie czułam od dawna... czułam się... szczęśliwa...

<Spodziewajcie się... czegoś ;)> 

Uwagi: Liczby i cyfry w op. zapisujemy słownie. Mówiąc o różnorakich kolorach (czarno-biały, niebiesko-zielony) faktycznie używamy "myślnika", lecz między nim nie znajduje się Spacja. Wciąż nie rozumiem, jak można "puszczać łzy", ale nie zmieniam tego, nie mając pewności, czy aby na pewno jest to nieprawidłowa forma. Ponadto nie wiem, kto wymyślił określenie "wataszą" lub "wataszy". ;/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz