- Boże, już sierpień, a ja sobie nawet pracy nie znalazłam. Już długo
siedzę i nic nie robię. Super, po prostu super. Czas wyruszyć do miasta i
szukać jakieś szkoły, która mnie przyjmie... - mówiłam do... skały.
Przemieniłam się w człowieka i wyszłam do miasta na poszukiwania jakieś
pracy. Dawno tam nie byłam, więc trudno było mi się tam odnaleźć. W
końcu znalazłam się pod szkołą w której byłam na praktykach. Weszłam do
środka i pokierowałam do sekretariatu. Zapukałam w drzwi po czym je
otworzyłam. Zobaczyłam tam kobietę w krótkiej blond-różowej fryzurze.
Zamurowało mnie, nie wiedziałam co powiedzieć.
- D-Dzień dobry. - wydukałam.
- Dzień dobry. - odpowiedziała kobieta.
- Ma pani ładne włosy, jaki żywy kolor. - pomyślałam. Kiedy kobieta
podziękowała dotarło do mnie, że powiedziałam to na głos. Jęknęłam w
duchu.
- Ja w sprawie pracy. - powiedziałam.
- To nie do mnie, tylko dyrektorki. - powiedziała wskazując drzwi - A tak w ogóle jestem Sycylia, możesz mi mówić po imieniu.
- D-Dobrze… - powiedziałam uśmiechając się nie pewnie.
Skierowałam kroki do drzwi i weszłam do środka.
- Czemu nie zrobimy po prostu szkoły o profilu mag… - mówiła jakaś kobieta do drugiej, kiedy mnie spostrzegła zamilkła.
- Dzień dobry. Jestem Astrid Wolf, ja w sprawie pracy. – powiedziałam
starając się, by mój głos był jak najbardziej pewny. Kobieta, która
wcześniej mówiła teraz przesłała spojrzenie mówiące „Słyszała coś?” do
drugiej kobiety. Obie wyglądały na bardzo zdenerwowane, w końcu ta co
się jeszcze nie odezwała spojrzała jakby przeze mnie i powiedziała:
- A… Astrid, podobno byłaś tu na praktykach.
- Tak. – potwierdziłam jej stwierdzenie – Pani Matylda miała załatwić tu pracę w następnym roku szkolnym.
- Zarząd szkoły się zmienił i ja nic nie słyszałam na ten temat. Jeśli wolno mi spytać, jaka pani Matylda?
- Pyłek. – powiedziałam niepewna, czy nie przekręcam nazwiska.
- Och, no tak. Pani Pyłek umarła niedługo po pani praktykach. – odparła
kobieta jak gdyby nigdy nic. Wytrzeszczyłam na nią oczy.
- J… Jak to? – spytałam.
- No cóż, to było tragiczne. Mogłabym powiedzieć ci coś więcej, ale najpierw muszę wiedzieć czym jesteś.
- Że co proszę?! – wykrzyknęłam przerażona, ona mnie przeczuwała.
- No, czym jesteś. Człowiekiem? – pytała dalej kobieta. Coś w jej
wyrazie twarzy kazało mi powiedzieć to, co według zasad panujących we Watasze Magicznych Wilków
nie powinnam.
- Jestem Magicznym Wilkiem. – wyznałam.
- To wspaniale! Tak myślałam, że nie jesteś człowiekiem. Tak samo jak ja i reszta pracowników, oraz większość uczniów.
Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem.
- Tak w ogóle jestem Rachel Landow, jestem wampirem i dyrektorką.
- Nie jest pani taka blada. – wypaliłam.
- A, no tak. Maskuje kolor skóry pod makijażem. – wyjaśniła – Tutaj z boku jest Emily Craton, anielica.
Spojrzałam na kobietę, która nie wyglądała za ślicznie. Garbaty nos,
wąskie usta, włosy wyglądające na tłuste (taki kolor), mnóstwo piegów,
wszystko to nie dawało zbyt pięknego efektu.
- Zmieniam swój wygląd, dla niepoznaki. – odparła pani Emily.
- Sycylia, którą już poznałaś jest elfem. Stąd jej szalony kolor włosów.
Uparta osóbka, nie chcę się maskować. – mówiła dalej pani Rachel.
- Po tobie czuć lasem, więc od razu pomyślałam, że jest pani wilkiem,
wilkołakiem, elfem, wróżką lub też człowiekiem lubiącym spacery po
lesie. Stawiałam jednak najbardziej na elfa lub magicznego wilka, ze
względu na włosy. Jednak wyczułam, że ma pani w sobie mrok, skryty
bardzo głęboko, jednak nie w sercu. Wydaje mi się, że to w wątrobie
chowają się demony, choć pewności nie mam. No więc wtedy pomyślałam, że
ta cała Astrid to chyba wilk. Znaczy się pani.
- Aha… - wydusiłam tylko – To kim była w takim razie pani Matylda?
- Czarownicą oczywiście. Zmarła przez to, że wyszła ze swojego ciała, ponieważ była w połowie medium. Jej ojciec był nieżywy, kiedy no wie
pani, chodzi mi o TE sprawy. Jednak to jej biologiczny, po prostu jej
matka z duchem. – mówiła kobieta nazbyt pewnie – Tak to, to oprócz tego
kobieta władała magią 4 żywiołów, była najpotężniejsza na świecie. I to
właśnie ją zabiło. Przed samą emeryturą. A wracając do pracy, możemy
panią przyjąć nie ma problemu. Jest pani po studiach?
Odpowiedziałam, że tak i wyjaśniłam jakiej specjalizacji.
- To wspaniale! Właśnie nam brakuje nauczycielki do klasy II a. Pani ją przejmie.
- Mam rozumieć, że są dwie klasy: a i b…? – spytałam.
- Tak, klasę b przejął pan Seth Teuron, zmiennokształtny. – oświadczyła
kobieta. - Nie wiem czy się nie powtarzam, ale proszę mówić wszystkim
po imieniu.
- Dobrze. – powiedziałam. Gdyby nawet powiedziała to i tak bym nie zapamiętała, przez jej ciągłą bieganinę słów.
- W takim razie proszę przyjść jutro dopełnić formalności. – powiedziała.
- Dobrze, do widzenia! – odpowiedziałam i wybiegłam ze szkoły.
Gadanina pani… Tfu! Rachel mnie zmęczyła, więc szybko wróciłam do mojego wspaniałego domu, którym jest teren Watahy Magicznych Wilków…
<C.D.N>
Uwagi: "Dla niepoznaki", "nieżywy" piszemy razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz