Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

czwartek, 25 czerwca 2015

Od Mizuki "Prawdziwa historia pełna krwi" cz. 2

Obydwoje staliśmy przed sobą około 5 minut. W końcu Ren powiedział:
- Mizuki, czemu się powstrzymujesz? Wiesz co masz robić - powiedział patrząc mi w oczy.
On miał rację, w końcu to tylko zwykła walka. Ruszyłam na niego, a on na mnie. Ren od samego początku walczył na poważnie, jednak ja tak nie potrafiłam. Przez to zostałam dość silnie poturbowana, wtedy doszłam do wniosku, że muszę zacząć walczyć na serio. Zwiększyłam swoją siłę i szybkość. Wtedy Ren nie nadążał z obroną przed moimi atakami, jednak ja nie zwolniłam. Oprócz zwykłej walki postanowiłam użyć moich żywiołów. Za pomocą lodu stworzyłam dwa swoje klony. Jeden z nich wybił go w górę, drugi podskoczył i wykopnął go jeszcze wyżej. Wtedy ja skoczyłam na niego i szybkim ruchem łap sprawiłam, że spadł na ziemię robiąc przy tym wielki hałas. Na szczęście przeżył, miał on jednak połamane wszystkie kości w łapach. Wylądowałam obok niego i powiedziałam:

- Wybacz Ren - powiedziałam szeptem, a po moim pysku spłynęła łza.
Przez to że Ren nie mógł się już poruszyć, zostałam ogłoszona zwycięzcą, jednak nie cieszyłam się z tego. Po naszej walce ogłoszono, że ja i Ren zdaliśmy egzamin. Po chwili na ring wbiegło kila medyków z noszami. Zabrali oni Rena do szpitala, został on tam cały miesiąc. Czasami po kryjomu tam chodziłam w odwiedziny, jednak Ren mówił, że lepiej by było, gdybyśmy nie byli już przyjaciółmi. Bardzo zabolało mnie to. Teraz już wiem dlaczego tak powiedział, jednak wtedy byłam taka głupia. Mój mistrz zawsze powtarzał: "Ból zazwyczaj przychodzi bez ostrzeżenia, dopiero później poznajemy jego przyczynę" - wtedy go nie rozumiałam. Po zdaniu tego egzaminu stwierdziłam, że muszę stać się silniejsza i obalić ten głupi przepis, który nakazywał wytępienie uczuć każdemu szczeniakowi. Dlatego każdą noc spędzałam na treningu. Po trzech miesiącach moje ataki stały się jeszcze szybsze i potężniejsze. W tę noc jak zwykle trenowałam, gdy poczułam ten zapach wrogów. Zaatakowali oni wioskę kiedy wszyscy spali. Szybko udałam się do naszego lasu i włączyłam alarm. Wtedy wilki z całej watahy zerwały się na równe łapy i w mgnieniu oka wszyscy byli gotowi by odeprzeć atak wroga. Liczebność wrogów przekraczała dwukrotnie naszą liczbę wilków. Stanęłam do walki. Jednak gdy większość watahy padła, Ren złapał mnie za kark i zawlókł z dala od watahy. Czekała tam na mnie moja rodzina, ale las w którym byliśmy zaczął się palić, wtedy Ren kazał mi biec dalej. Nim się obejrzałam nie widziałam nikogo z mojej rodziny. Zaczęłam się martwić, jednak Ren zapewnił mnie, że żyją. Sama później wyczułam ich energię. Stałam zamyślona, po chwili zobaczyłam strzały lecące w moją stronę, zamknęłam oczy gdy je otworzyłam ujrzałam przede mną Rena. Z jego pyska zaczęła cieknąć krew.
- Mizuki, uciekaj zanim cie dorwą - powiedział po czym runął na ziemię.
- Ren! - wykrzyczałam przez łzy
Po chwili w moją stronę zaczęło biec kilka basiorów. Uciekałam, a z moich oczu leciały krwawe łzy. Basiory w końcu mnie dopadły, jeden z nich szepnął mi do ucha:
- Zginiesz tak samo łatwo jak twój przyjaciel - po tych słowach wszystkie basiory zaczęły się śmiać

<C.D.N.>

Uwagi: Piszesz za długie zdania, pomijasz przecinki... A w momencie gdy Ren obronił Mizuki, momentalnie przed moimi oczami pojawiła się scena z Naruto i Sasuke z rozdziału 27. :I

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz