Stanęłam jak wryta i spojrzałam na obcego.
- Ch-h-hyba się p-p-panu c-coś pom-myliło
On nie jest twoim ojcem, usłyszałam w głowie swój własny głos, nie może nim być. Ale w tej samej chwili basior odezwał się.
- Wyglądasz zupełnie jak twoja matka... - Spojrzał mi w oczy.
- Tata! - Pojawiła się Katherine.
Mam tego dość - pomyślałam sobie.
- NIE JESTEM TWOJĄ CÓRKĄ! - Zaczęłam wykrzykiwać, co leży mi na sercu. - MYŚLISZ, ŻE W TO UWIERZĘ?! Najpierw przychodzi Nox - cześć, jesteśmy rodzeństwem! A teraz ty! I... Jeszcze ta Kete!...
- Ona nie żyje - posmutniał nagle mój niby "tata".
- Wiem - Rzuciłam siostrze ostre spojrzenie - Zostań sobie z tym swoim "tatusiem" - i odbiegłam.
Uciekałam przed rzeczywistością. Nie zatrzymałam się, aż otoczyły mnie ciemności lasu. Znalazłam mały strumień i zatrzymałam się, by się napić, a basior tak po prostu wyłonił się z wody. Wydałam z siebie zduszony okrzyk. Najpierw go nie poznałam, bo wyglądał, no cóż... inaczej, ale gdy tylko dotknął ziemi przeistoczył się w coś zupełnie innego.
- Nox jest w drodze...
- Powiedz mi prawdę.
<Dakar?>
Uwagi: brak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz