- No dobra. Zajmij się tym, a później złóż raport. - powiedział mój szef dając mi pomarańczową teczkę z napisem "Detektyw nr 3". Wkurza mnie ta dziwna nazwa. Powinno być napisane tłustym drukiem moje imię i nazwisko, a nie jakieś numerki. Ale takie jest życie, prawda? Wszedłem do samochodu, a tam czekał na mnie Yusuf. No chociaż miło, że ma się kolegę.
- To gdzie jedziemy? - spytał dojadając swoją kanapkę.
- Mamy sprawdzić jakieś magazyny na bezludziu - odpowiedziałem wyraźnie znużony, mówiąc te bezsensowne słowa. Inaczej sobie wyobrażałem tą pracę. Wyjechałem nowiutkim, srebrnym sedanem z parkingu firmy. Pozostało tylko połapać się, gdzie to jest...
- No jedź w lewo! - powiedział Yusuf patrząc na ogromną mapę naszpikowaną dziwnymi znakami.
- NO NIE MOGĘ NO! - krzyknąłem i nagle zobaczyłem te wielkie, zielone magazyny ułożone w rzędzie. On popatrzył się na mnie w stylu "a nie mówiłem". Nie cierpię tego, nawet jeśli ktoś miał rację. Wjechałem na mały chodnik mierzący dwa metry. Wysiadłem szybko z samochodu nie zważając, czy mój towarzysz również go opuścił. Do magazynu wszedłem dużymi, metalowymi drzwiami skrzypiącymi jak ze stu lat. Wszędzie leżały pudła i inne niepotrzebne nikomu rzeczy. W oddali spostrzegłem ogromne pudło, które pomieściłoby dwudziestu ludzi. Podbiegłem do niego i z hukiem je otworzyłem. W środku jak na złość nic nie było. Usłyszałem za mną kroki, więc szybko się odwróciłem. Tam stał Yusuf zalany potem i jeszcze czymś zielonym.
- Upadłem na puszki z farbą, a później uciekałem, bo wszystko się waliło - wydusił z siebie ledwo słyszalne słowa.
- Gdybyś poszedł za mną nie było by tego - odpowiedziałem z wielką ironią. Sam sobie to zrobił, więc ja do tego nic nie mam.
- Najwyraźniej ktoś już uciekł słysząc nas - powiedziałem i właśnie w tej chwili usłyszeliśmy kroki wychodzące z magazynu. Natychmiastowo pobiegliśmy w stronę drzwi i ujrzeliśmy odjeżdżający nowiutki, srebrny sedan. Nim zdążyliśmy coś zrobić już go nie było.
- Eee... co teraz? - spytaliśmy siebie jednocześnie. Wiedzieliśmy co musieliśmy zrobić. Drałować na piechotę piętnaście kilometrów. Zaczęliśmy natychmiastowo...
Deszcz lał i lał. Cali ociekaliśmy wodą i zimnem, gdy stanęliśmy przed biurem szefa. Wszedłem do niego powoli, bardzo powoli.
- Huhuhu... gadać co się stało - powiedział podnosząc wzrok znad gazety.
Uwagi: Literówki. Cudzysłowie piszemy za pomocą ", a nie podwójnych przecinków. "Dojedzając"? Nigdy nie słyszałam takiego słowa. Jak już to "dojadając". Zapominasz o przecinkach. Po co takie "dziury" w tekście? "Mierzący" piszemy przez "rz". Poćwicz pisanie wyrazów z cząstką "by". Ile razy mam ci mówić, że nie mówimy "weszedłem", tylko "wszedłem"? Momentami źle dobrałeś słowa, gdyż np. zdanie "wyciągając wzrok spod gazety" można zastąpić lepiej brzmiącym "podnosząc wzrok znad gazety".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz