Choć tyle czasu nie rozmawiałam z matką i rodzeństwem nie miałam ochoty z nimi rozmawiać. Nie chciałam cierpieć, już i tak dużo wycierpiałam. Smutek dręczył mnie cały czas. Jedni mieli dzieci. Następni byli zakochani. A jeszcze inni wszystko co chcieli.
Ja tego nie miałam. Czasem zazdrościłam innym, tego szczęścia.
Bo sama go nie zaznałam. Mogłam żalić się sama sobie, lub duchom.
Mój każdy dzień zaczynał się tak samo. Jakbym miała ,,powtórkę'' z poprzedniego dnia.
Dziwne to że każdy dzień jest taki sam. Naprawdę...dlaczego? Trzeba było by coś zmienić.
Ale jak? Może moje życie musi już tak wyglądać? Może ma się powtarzać.
Czas przeszły nie może przypominać przyszłości. Każdy czas jest inny.
Teraźniejszość jest teraz. To co się dzieje... jest teraz. A co ma być teraz?
Po głowie chodził mi ten wyraz.''TERAZ''. Może być dobre jak i złe.
Dlaczego nie pamiętam tych przeszłych żyć? Tych, o których mówił Wrigless.
Ród Fallenów. Kim ja byłam? Wiem tylko tyle, że o dziwo jestem jego przyjaciółką.
Skąd się znaliśmy? Gdzie się poznaliśmy? Kiedy to było? Wszystkie te pytania błądziły
Mi po głowie. Chciałabym o nie zapytać, ale mam wątpliwości. Może on kłamał?
Może nigdy się nie poznaliśmy i nie byliśmy znajomymi? Mógł sobie przecież to wymyślić.
Ale ja tego nigdy się nie dowiem. Choć chciałabym wiedzieć. Nawet gdyby prawda miałaby
rozerwać moje serce na miliony maleńkich kawałków.
Nie chcę już o tym myśleć. Mam czasami dość duchów. Chciałabym porozmawiać z żywymi.
Z ludźmi, wilkami byle czym. Ale nie z duchami!
Mam nadzieję, że moje życie będzie lepsze. Mam dosyć... jestem już wyczerpana.
Nie chciałam w tym miejscu dłużej przebywać. Musiałam zapomnieć o wszystkim.
O smutku, żalu, nieszczęściu, duchach, śmierci, krzywdzie i o sobie.
Potrzebowałam ochłonąć. Czasami myślałam, że to jest pomyłka. Że ja nie mam żadnych zdolności. Mogłam być pomyłką. Biegłam przed siebie. Po mojej twarzy spłynęła jedna łza. Tylko ta jedna. Dlaczego ona spłynęła? Łza - pomyślałam. Przecież zawsze dawałam sobie radę z emocjami. Ale coś we mnie się złamało.
Nie chciałam wpaść na drzewo, więc rzuciłam się w inny kierunek i sturlałam się z jakiejś stromej górki. Uderzyłam głową o kamień. Popłynęła krew. Zabolało. Podniosłam się i okazało się, że byłam w jakiejś dolinie.
<c.d.n., już niebawem...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz