Kolejny dżdżysty poranek. Większość terenów pokrywała szara mgła, ale
mimo tego wszystko dobrze widziałam. Mając świadomość, że w końcu
znalazłam jakąś watahę, udałam się na poszukiwanie jakiegoś schronienia,
jaskini, a także innych wilków, które tutaj należą. Cóż, szukanie
dobrego domu, w którym w żaden sposób nie będę nikomu przeszkadzać był
dla mnie nie lada wyzwaniem. Odkąd uciekłam z poprzedniej watahy, nie
udało mi się jeszcze tego dokonać...
Mijając nader tajemniczy las i przebrnąwszy się przez ogromną i równie
cudną łąkę, dotarłam na przepiękny wodospad. Panowała tam cicha, miła i
spokojna atmosfera. Nagle zobaczyłam, jak promienie ledwo wschodzącego
słońca, wychodzącego zza mgły, odbijają się o wodę. To wszystko
wyglądało tak ślicznie. Pomyślałam sobie, że może wyruszę w kierunku
przeciwnym do tego, którego trzymałam się na początku. Jak postanowiłam
tak zrobiłam. Na moje szczęście, po niespełna kilku minutkach wędrówki,
zauważyłam w oddali sylwetkę jakiegoś wilka. Z tak dużej odległości
trudno było określić, czy to basior, czy może jednak wadera. "Jej, w
końcu kogoś znalazłam" pomyślałam i po chwili podbiegłam uradowana do
nieznajomego.
<Ktoś?>
Uwagi: brak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz