- Wreszcie jesteś! - krzyknął lekko już zniecierpliwiony Yusuf. No cóż, miał prawo do zniecierpliwienia, bo w końcu czekamy na spóźnialskiego Mida już od 30 minut.
- No jestem, jestem. Wybaczcie za to spóźnienie. Zaspałem trochę i szykowanie mi zajęło odrobinę time'a.
- Wybaczamy. W końcu i tak jest bardzo wcześnie. - powiedziałam patrząc w stronę dopiero wchodzącego, bladego słońca. Mrużyłam delikatnie oczy, by uniknąć wady wzroku spowodowanego przez ostre promienie.
- To i tak duże poświęcenie, że nie spanikowaliście i że jednak zdecydowaliście się wziąć udział w tak niebezpiecznej misji. - rzekł mój partner mierząc wzrokiem wszystkich przybyłych.
- Ta... - mruknęła niezainteresowana Patty patrząc gdzieś tam w głąb lasu. Wszędzie, tylko nie na nas. Percy po prostu milczał, tak jak ma to w swoim zwyczaju. Jedynie Yusuf i Midnight wyrażali jakieś poczucie obowiązku co do słów Rafaela. Było to widoczne gołym okiem, gdyż dumnie wypinali pierś.
- Tak więc wydaje mi się, że powinniśmy się jakoś przygotować, żeby nas nie zidentyfikowali, gdy już dotrzemy na miejsce. Miałam w planach to, byśmy się jakoś "przebrali" za wilki chcące przejść na "ciemną stronę mocy". - rzekłam poważnym tonem patrząc uważnie na każdego z członków wyprawy.
- To w takim razie jak mamy się za nich "przebrać"? - zapytała Patty marszcząc co nieco zdezorientowana brwi.
- Percy...
- Tak? - zapytał unosząc głowę.
- Doszły do mnie słuchy, że potrafisz zmienić swoją postać na dowolną inną. Czy to prawda?
Odpowiedział potakującym skinieniem głowy.
- W takim razie może mógłbyś chociaż spróbować również nas przemienić? - zapytałam. Popatrzył na nas z lekkim niepokojem.
- Nie mam tego jeszcze wyćwiczonego do perfekcji, więc nie gwarantuję, że się uda.
- W takim razie czy zgadzacie się na to, bez względu na to, czy uda się Percy'emu, czy nie? - zwróciłam się do reszty wilków. Po krótkim namyśle zgodziły się potakując niepewnie głowami. Popatrzyłam znacząco na białego basiora.
- Działaj więc.
Percy zamknął oczy, starając skupić w sobie jak najwięcej energii. Po kilkunastu sekundach na jego ciele zaczęły się pojawiać świecące bladym światłem runy.
- Połóżcie swoje łapy na moim grzbiecie... - wyszeptał ledwie słyszalnie. Natychmiast wykonaliśmy jego polecenie, nie wiedząc czego mamy się spodziewać. Przymknęliśmy oczy po zgodnej wymianie spojrzeń. Po upływie zaledwie 5 sekund poczuliśmy charakterystyczne mrowienie na całym ciele połączone z delikatnym łaskotaniem. Wyraźnie coś zaczynało się dziać. Uczucie to zaczęło się od łapy położonej na pulsującym grzbiecie Percy'ego, a skończyło na czubku ogona.
- Już? - zapytał szeptem Mid.
- Już. - odparł Percy lekko odsuwając się od nas na znak, że możemy już go puścić. Wzięłam łapę z jego nagrzanego grzbietu i popatrzyłam w dół, na swoje łapy. O dziwo przybrały one całkowicie czarną barwę z pojedynczymi złocistymi wzorami przypominającymi trochę błyskawice.
- Dziękujemy. - powiedział Rafi w naszym imieniu.
- I jak? - rzekłam spoglądając z zainteresowaniem na pozostałych. Oni również skupiali się głównie na obserwowanie swojego "nowego wcielenia". Znaczy się... Nie wiedziałam kto kim jest. Wpadłam na pomysł, jak ich wszystkich rozpoznać.
- Rafael?
Na te słowa głowę uniósł basior, który ani trochę nie przypominał mojego partnera. Był cały w kolorze nocy, a na jego ogonie i ramionach wyrosło coś podobnego do kolców o czerwonym ubarwieniu. Grzywka z niebieskiej przybrała kolor wojny i krwi. Oczy błyskały złowieszczym złotem.
- Mid?
Tym razem popatrzył na mnie dziwnym, dzikim spojrzeniem wilk, któremu z środka czoła wystawały dwa rogi, mogące służyć za wieszak na ubrania. Ten tym razem był srebrno-popielaty. Jego sierść wydawała się być sztywna i szorstka, przypominająca wyglądem trochę druty. Z coraz mocniej bijącym sercem mówiłam dalej:
- Percy?
Dało się zauważyć to, że Percy nie uległ wielkiej zmianie, gdyż po prostu przeszedł przemianę do swojej już mi znanej wersji: czarnego basiora z dwoma parami grubych rogów. Jego oczy zaczęły świecić czerwienią, a medalion na jego szyi był tego samego koloru. W ogon wplecione były pojedyncze czerwone róże.
- Yusuf?
Za tym razem popatrzył na mnie śnieżnobiały basior, w którym tylko wyróżniały się całkowicie czerwone oczy, pozbawione źrenic czy tęczówek. Smukła sylwetka zupełnie do niego nie pasowała, bo na co dzień był wilkiem dość... masywnym. Zdaje się, że wyglądał chyba najbardziej upiornie z nas wszystkich.
- Pa... - zaczęłam, ale nie musiałam już kończyć, gdyż ona sama zwróciła na siebie moją uwagę krzycząc spanikowana:
- O nie! Jestem różowa!
Rzeczywiście była cała czarna w pojedyncze, neonoworóżowe wzory. Zdawały się one świecić w ciemności. Czyżbyśmy mieli prywatną latarkę? Oczy kolor miały oszalałego nieba przed burzą.
- Pat, wyluzuj. Będziesz w takim stanie przez... No właśnie, ile? - zapytał "nowy" Yusuf.
- Tego jeszcze nie wiemy. Obstawiam coś koło tygodnia. - rzekłam, po czym zorientowałam się, że wszyscy posyłali mi dziwne spojrzenia.
<Ktoś z wyprawy? Jak Kii ma wyglądać? Opisze ktoś? ;p>
Kto ile napisał op. w tej przygodzie?
- Kiiyuko: 1
- Rafael: 0
- Midnight: 1
- Patty: 0
- Yusuf: 0
- Percy: 0
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz