Pewnego mroźnego ranka obudziłam się i poszłam (nie wiedziałam
gdzie). Miałam nadzieję spotkać kogoś lub coś, co by było warte mojej
uwagi. Nic niestety ciekawego się nie działo, wszystkie wilki jeszcze
spały. Skuliłam głowę, ale szłam dalej. Nie patrzyłam przed siebie. Nagle w
jednej chwili uderzyłam w coś. Na początku myślałam, że to drzewo, ale
drzewo nie jest kudłate. Podniosłam głowę i zobaczyłam jakiegoś basiora.
Nie znałam tej twarzy. Wystraszyłam się i gwałtownie odskoczyłam od
niego. Od razu się uspokoiłam.
- Przepraszam - wreszcie wydałam z siebie jakiś dźwięk
- Nic się nie stało - odpowiedział basior obojętnym głosem - Co tu robisz?
- Sama nie wiem
Przez dłuższą chwilę trwała cisza, dziwna cisza.
- Toooo... - starałam się ratować rozmowę - Jak masz na imię?
Basior lekko się zaśmiał i powiedział:
- Ważniejsze jest jak ty się nazywasz.
- Jestem... -wstrzymałam się z oburzeniem - O nie, nie powiem.
- Dlaczego? - zapytał obojętnym głosem
- Jeśli powiem pierwsza, ty mi nie powiesz - wtedy zdałam sobie sprawę z głupoty swoich słów
- Ok, jestem...
<ktoś? ktokolwiek?>
Uwagi: po znakach interpunkcyjnych stawiamy Spację!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz