- Będziesz tak siedział? - usłyszałem za sobą. - Tyś dzisiaj taki ponury.
To była Rose.
- Nie mam dzisiaj humoru...
- Idę na polowanie, daj znać, kiedy będziesz chciał porozmawiać. - powiedziała po czym pobiegła.
To prawda. Nie miałem humoru, ani trochę. Mimo tego po chwili
postanowiłem nie siedzieć w miejscu jak totalny głupek, tylko zrobić coś
dla pokonania nudy. Pospacerowałem przed siebie.
- Nudzi mi się, nudzi mi się, nudzi mi się... - powtarzałem cały czas.
Zwróciłem uwagę na pewną nienormalnie mroczną polankę, obok której
przechodziłem. Szara, zaschnięta trawa, powyłamywane drzewa, mroczne,
brudne jeziorko pośrodku... A do tego to dziwne, czarne stworzenie,
które z niego piło.
Jak najszybciej położyłam się w suchej trawie, w celu ukrycia się.
Niestety, to COŚ już wcześniej mnie zauważyło. Skierowało srebrne ślepia
wprost na mnie. Poczułem lekkie przerażenie.
Wstrzymałem na chwilę oddech, kiedy stworzenie zaczęło podchodzić. Zamknąłem oczy i przestałem się ruszać.
Dziwne COŚ obwąchało mnie, a potem odeszło.
To była zdecydowanie jedna z najdziwniejszych chwil mojego życia. Nie chciałem tam nigdy więcej wracać. Nigdy!
Pobiegłem do Rose i o wszystkim jej opowiedziałem.
<Rose?>
Uwagi: TYTUŁUJ OP. JAK NALEŻY
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz