Niedawno dowiedziałam się, że nasza wataha chce kupić dom dla
wszystkich wilków, które umieją zmienić się w ludzi, ale żeby oczywiście
na to uzbierać każdy wilk powinien znaleźć jakąś pracę. Na następny
dzień rozpoczęły się moje wielkie poszukiwania. Żadna praca na początku
mi nie pasowała. Bycie kelnerką, nie, bo to nie dla mnie. Jeszcze bym
coś potłukła i co wtedy? Pomyliłabym zamówienia i od razy byliby wszyscy
na mnie wkurzeni. No, ale bycie bezrobotną też nie było dobrym wyborem.
Następnego dnia postanowiłam zmienić się w człowieka i wyjść na miasto.
Miałam tam kilku znajomych, którzy by mi mogli pomóc. Wzięłam telefon i
zadzwoniłam do Kate - mojej przyjaciółki.
- Hejcia Nari. Dawno się nie widziałyśmy. Co tam u ciebie? - zapytała uradowana.
Miło było usłyszeć znajomy głos.
- Wszystko dobrze, szukam właśnie jakieś idealnej pracy dla siebie. Masz jakieś pomysły?
- Dla ciebie? Tak, oczywiście, że mam pomysł. Co powiesz na zostanie agentką nieruchomości?
- No, może, ale słyszałam, że to stresująca i często denerwująca praca.
- E tam, idealna dla ciebie. Bo ty taka spokojna i w ogóle - odparła.
Tak, ja spokojna... Po kilku dalszych namowach Kate, w końcu zgodziłam
się. Obiecała, że wszystkim się zajmie i będę agentką nieruchomości na
100%.
***
Kilka dni potem miałam spotkanie ze swoim szefem. Wytłumaczył mi co mam
robić, ile zarabiam i przekazał resztę ważnych informacji. Jakoś nie
wierzyłam, że nadaje się do tego, ale przecież pierwszego dnia nie
sprzedam niczego wielkiego. Na początku odpowiadałam na e-maile i
telefony klientów. Na szczęście Kate też pracowała tak samo jak ja, była
moim mentorem, dawała mi wskazówki. Dobrze jest mieć taką przyjaciółkę
jak ona. Uczyła mnie nawet wyceniać nieruchomości, jednak tego dość
dobrze nie pojęłam.
***
Po wykańczającym dniu pracy wróciłam do watahy i przemieniona w wilka szybko zasnęłam w swojej jaskini.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz