Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

czwartek, 5 czerwca 2014

Od Kai'ego "Czy to waderka? cz.1" (cd. chętna wadera)

   Dzisiaj znowu zostałem wywalony z watahy. Właściwie to już chciałem odejść, bo każda z tych wader nie akceptowała mnie za bardzo... A szczególnie ta urocza samica Alfa, której się nie podobał zwrot "piękna" na taką skalę, że mnie wyrzuciła na zbity pysk. No ale mówi się trudno, szukam dalej kolejnych ślicznotek. Już od półtora roku szlajam się po świecie szukając mojej królowej życia, która mnie nie odrzuci... Tak, miałem kiedyś kilka dziewczyn, no ale... Zawsze pojawiał się drugi basior, dla którego rzucały mnie, myśląc, że on jest lepszy. Jakoś specjalnie się tym nie przejmuję, tak jak resztą innych rzeczy. Muszę się myć? Nikt mi tego nie rozkaże. Właśnie sobie nuciłem radosną piosenkę, niemyty od jakiegoś miesiąca. Kąpiel to po prostu strata czasu, nieprawdaż? Trochę tańcowałem, trochę poskakałem po okolicy. Chciałbym znaleźć kolejną watahę, a szczególnie taką liczną, z dużą ilością wader i tą jedną, jedyną.
   Słońce już zachodziło, a ja pogwizdując dostrzegłem jakąś jaskinię. Podskakując niczym mała dziewczynka wszedłem do środka. Gdy już stwierdziłem, że nikt w niej nie mieszka i mogę się tam zdrzemnąć, dosłownie walnąłem się na co nieco twardą ziemię i natychmiast zasnąłem.
******
- Jeszcze pięć minutek... - jęknąłem, jeszcze zaspany, przez nadejście jakiegoś ptaszka, który MUSIAŁ urządzić sobie koncert akurat zaraz obok mojego ucha. Klepnąłem ciężko łapą na łebek ptaszka, który zaskoczony zakończył swoją piosenkę. Ziewnąłem przeciągle i chwiejnym krokiem podszedłem do wejścia od swojej jaskini. Wyglądało na to, że nastało południe. Dla mnie to i tak za wcześnie.
    Wyszedłem z jaskini i szedłem za dźwiękiem wody. Tam gdzie woda, tam i żarcie. Jak doszedłem, miałem już pewność, że miałem rację. Byłem przy wodospadzie, gdzie pasało się stado jeleni i saren. Jedna sarenka stała sobie na uboczu, z dala od jeleni. Po odczekaniu do odpowiedniej chwili rzuciłem się na zwierzę. Przerażona reszta stada uciekła, gdy wbiłem swoje białe, ostre kły w delikatną szyję zwierzęcia i czekałem, aż przestanie drgać. Już po kilku chwilach miałem prawdziwą ucztę. Smakowało wyśmienicie. Gdy tak się obżerałem, kątem oka dostrzegłem coś, co mnie obserwuje w krzakach. Uniosłem głowę. Wyszczerzyłem umazane krwią kły i mordę, gdy zorientowałem się, że to wadera.

<Niech dokończy jakaś chętna wadera>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz