Udało jej się uciec. Stała naprzeciwko mnie.
-Ja cię zaczepiam? Słoneczko to ty się za mną skradałaś – złapałem ją na
łańcuch i przyciągnąłem do siebie. Stanąłem za nią i szepnąłem do ucha.
–Widziałaś kiedyś swoją duszę? A chcesz ją zobaczyć? -pociągnąłem za
łańcuch i wyrwałem duszę z dziewczyny. Włożyłem ją do latarni, zmieniłem
się w Strażnika Łańcuchów i poszedłem w ślad za nią. Staliśmy obok
siebie. –Podoba ci się? Myślę, że tak bo jeśli mi nie odpowiesz, to
miejsce stanie się twoim domem na wieki wieków.
-Wypuść mnie stąd! – krzyknęła i ponownie się na mnie rzuciła. Tym razem dostałem kilka razy w twarz.
-Uspokój się, odpuść. Stąd mogę wyciągnąć cię tylko ja.
-Co to za miejsce? – opuściła gardę i się rozejrzała. Wykorzystałem ten
moment i zamieniliśmy się stronami. Przemieniłem się w człowieka.
-Wstrzymuję się od odpowiedzi – popatrzyłem na swoje dłonie.
-No ej! – zaczęła się szarpać.
-Jak mi powiesz czego chciałaś i po co mnie śledziłaś, to opowiem ci o
tym miejscu i pozwolę ci odejść. Podoba ci się taki układ?
-Niech będzie – powiedziała oburzona. Wstałem z niej i podałem rękę. Odtrąciła ją.
-No to zaczynaj, mamy długą drogę do przejścia.
-Co?!
-Musimy iść do ołtarza. Tam znajduje się wyjście, które mogę otworzyć
tylko ja – słodko się uśmiechnąłem i ruszyłem przed siebie. Po chwili
dołączyła do mnie białowłosa.
<Kiiyuko, pamiętaj że stąd nie ma ucieczki i tylko ja potrafię to otworzyć.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz