Wszyscy jeszcze spali, ja wyszłam z jaskini. Poszłam się przejść.
Poszłam do Zielonego Lasu. zobaczyłam jakąś istotę, która bezszelestnie
poruszała się między drzewami. Podeszłam cichutko bliżej. Był to czarny jak kruk basior, miał ugryzione połowę ucha i blizny.
- Ashiba?! - pomyślałam - Nie, to nie może być prawda?!
Wilk odwrócił się i patrzył na mnie zielonymi oczami.
- Nasari! - krzyknął wilk
- O nie - wyszczerzyłam oczy i znieruchomiałam ze strachu - To... to on!
- Nasari!! - zaczął do mnie biec a ja otrząsnęłam się i zaczęłam uciekać.
Gonił mnie. Przyśpieszyłam. Biegłam ile sił w nogach.
- Stój! - ktoś mnie złapał za ogon i wciągnął do dziury.
- Ragor? - popatrzyłam na basiora z niedowierzaniem
Tak to był Ragor! Mój ukochany Ragor! Mój przyjaciel z watahy!
- Nasari! - przytulił mnie
- J..Jak ty .. Nie zginąłeś? - zmarszczyłam czoło
- Nie skoro tu jestem ! - mówił uradowany - Szukałem cię, jesteś dla mnie kimś ważnym wiesz?
- Yyyy - zarumieniłam się. Nagle usłyszałam głos Desoto.
- Nasi! Nasari! - wołał Des
- Ktoś cię szuka Nassi? - zapytał Ragi
- Tak, kolega z watahy
- Masz watahę? Super! Cieszę się że jesteś szczęśliwa - znowu mnie
przytulił - Idź już, jakby co to wiesz gdzie jestem - uśmiechnął się
- Będę do ciebie przychodzić - pocałowałam go w czoło
Wyszłam z nory. Coś jakieś uczucie do niego poczułam. Ale przecież do Des'a tez coś czułam... Eh ... Ironia...
Poszłam do Desoto...
<Desoto?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz