- Yh... Nie. - odparłam.
- No więc właśnie.
Wpatrywałam się w martwe oczy sarny.
- Dlaczego nie jesz? - zapytał.
- Nie wiem... Po prostu... Dziwnie się czuję.
- Że ją zabiłaś?
- Nie...
Pokręciłam głową w przeczącym geście.
- A co się stało?
- To coś innego...
- Ale co? - zmarszczył brwi.
Usiadłam na ziemi.
- Po prostu moje myśli odbiegają non stop w całkiem inną stronę, i przez nie tracę całkowicie apetyt.
Wtedy położył mi łapę na ramieniu i odparł:
- Jesteśmy przyjaciółmi. Mi możesz powiedzieć, co cię dręczy i spróbuję ci jakoś pomóc.
- No to... Ja, niegdyś byłam Wilkiem Pogody. Nie wiem, czy słyszałeś o czymś takim, ale to z resztą nie jest ważne. Miałam tam najlepszą przyjaciółkę. Pewnego dnia, ona prawdopodobnie uciekła tak jak mówiły plotki, po zdradzie swojego chłopaka z rozpaczy. W sumie to rozumiałam, dlaczego tak postanowiła, ale jednak dziwiłam się, dlaczego mi nie powiedziała.
No więc ciąg dalszy wyglądał tak, że wkrótce się dowiedziałam, że ona nie uciekła tak jak każdy inny, tylko przeniosła się w czasie. Gdzie? Nie wiadomo. Ja nawet nie wiem, czy wróciła, bo niedługi czas potem postanowiłam, że przeniosę się na ziemię, do normalnych wilków, więc nie miałam już żadnego kontaktu z moim poprzednim domem.
Mam nadzieję, że wróciła ze swojej podróży, bo nie może przebywać tam za długo, ponieważ może dość do zerwana czasoprzestrzeni czy jakoś tak, innymi słowy: ona być może przestałaby istnieć. To też nie jest sprawa, przez którą tracę apetyt. Więc tak: czy pamiętasz, że niedawno zawarliśmy sojusz z Watahą Błękitnej Róży?
- Tak.
- No więc tam, kątem oka podczas mojej ostatniej wizyty widziałam wilczycę, która wyglądała dokładnie tak samo, jak moja przyjaciółka dwóch lat, może trzech lat. Nic się nie zmieniła skoro to naprawdę ona, więc mam podejrzenia, że przeniosła się właśnie do tych czasów i jakimś cudem trafiła do właśnie tamtej watahy. Ona niestety mnie nie widziała, dlatego też nie mogłam zobaczyć jej reakcji, czy mnie poznaje, ale też nie chciałam podchodzić, żeby się nie okazało, że to tak naprawdę nie jest ona i żebym nie wyszła na wariatkę.
Z drugiej strony boję się o nią, bo może wpaść na pomysł, żeby zostać sobie w tych czasach, skoro najprawdopodobniej poznała tam przyjaciół. Nie wiem co robić. Doradzisz mi w tej sytuacji?
<Rix?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz