- Eh... A więc tak... Nie wiem od czego zacząć...
- Spokojnie, ja mam czas - uśmiechnęła się
- Asai była kiedyś uroczą wilczycą, bardzo przyjazną dla innych wilków. Pomocna, zabawna... Po prostu ideał. Jednak nikt jej nie lubił, tylko ja chciałam się z nią zaprzyjaźnić, ale nie miałam pojęcia w jaki sposób. Pewnego dnia można było zauważyć pewną zmianę w jej zachowaniu.
- Jaką?
- Przestała z niewiadomych przyczyn rozmawiać z innymi, patrzyła głównie w niebo i wyglądała na bardzo zmyśloną. Było widać z daleka, że jest smutna i coś ją dręczy... Więc postanowiłam podejść i się zapytać co się stało...
- Ty? - zapytała zszokowana
- Tak, ja. - odpowiedziałam, po czym kontynuowałam - Odpowiedziała po prostu "Nie ważne" i pobiegła gdzieś. Zobaczyłam ją dopiero wieczorem pod jednym z czerwonych drzew, pod którymi lubiła przesiadywać i marzyć o niebieskich migdałach. Dostrzegłam, że siedzi tam z jakimś basiorem. Myślałam, że to jej partner, ale dopiero jakiś czas po założeniu tej watahy okazało się, że to jej brat.
- Kto był tym bratem?
- Giveros. Jak go pytam, dlaczego zaczęła się tak zachowywać, to zawsze mówi: "Każdy sekret niech pozostanie sekretem, bo jak się go ujawni, przestaje być tajemnicą", więc nie chciałam już wnikać.
- Jakie to poetyckie... - podchwyciła Ice
- Tak... W sumie mądre, nie sądzisz?
- Tak.
- Wracając do historii: jak rozmawiali, ona w pewnym momencie się rozpłakała i słyszałam jak krzyczy przez łzy: "Już dłużej nie wytrzymam!", a on próbował jej pomóc, ale jak to usłyszałam podbiegłam tam i chciałam się zapytać, co się stało to ona mnie postrzegła jako pierwsza i pewnie myślała, że chcę ją wyzwać, tak jak od ostatniego czasu inne wilki z watahy, bo krzyknęła "Zostawcie mnie wszyscy w spokoju!" i pobiegła w oddal nadal gorzko łkając, a ja rzuciłam się za nią w szaleńczą pogoń, ale już byłą daleko i wbiegała do zakazanego lasu. Giveros nie chciał już jej gonić, bo pewnie uznał, że tylko pogorszy sprawę, chociaż nawet miał rację. Jeszcze przez jakiś czas krzyczałam jej imię, ale nie zawracała, ani nie odpowiadała.
- Później wróciła?
- Nie. Nikt jej nigdy nie widział, ale...
- Ale co?
- Po założeniu watahy dowiedziałam się o istnieniu wadery o imieniu "Asai", więc się domyśliłam, że to ona. Jak już się spotkałyśmy ponownie, to zachowywała się, jakbyśmy już od dawna się znały. Z resztą każdego tak traktuje. Upewnił mnie jej charakterystyczny akcent i styl mówienia.
- Akcent?
- Tak. Ja poznaję wilka po akcencie, bo jeżeli zmieni się postać, to też głos się zmienia, ale akcent zostaje ten sam.
- Aha...
- Wiem, że to trochę dziwne, ale tak jest. - uśmiechnęłam się. Całej rozmowie też się przysłuchiwał w skupieniu Blade, ale się nie odezwał. Na tą historię odpowiedziała za to Ice:
<Ice?>