op. na podstawie RP z dn. 31.07.2018r. Zostało one przeprowadzone przez Asgrima i Valkoinena.
Maj 2021r
Przechadzałem się po Górach z szerokim uśmiechem na pysku. Uwielbiałem to miejsce, więc chyba nikogo nie zdziwiłby fakt, że byłem bardzo zadowolony, kiedy okazało się, że będę odbywał co wieczór patrol. A jakby tego było mało, do mojej trasy należała Wrzosowa Łąka, która była równie piękna. Już nie mogłem doczekać się września, kiedy zakwitną na niej wrzosy...
Nagle do moich nozdrzy wdarł się zapach wilka. Zaciekawiony wciągnąłem powietrze i zamarłem. Ktokolwiek tutaj był, nie należał ani do Watahy Magicznych Wilków, ani Watahy Czarnego Kruka. Jego zapach był inny.
Zbliżyłem nos do ziemi i zacząłem tropić. Dzięki lekcjom z Tori nie gubiłem tropu już tak często, jak na początku wiosny, kiedy to podróżowałem, żeby odnaleźć moją irytującą przyjaciółkę.
- Och, fuj – mruknąłem, gdy zapach nasilił się. Ktokolwiek to był, nie pachniał fiołkami.
Zdegustowany ruszyłem tym tropem aż do nagłego obniżenia terenu. Pod moimi łapami ziemia nagle się kończyła i tworzyła niewielkie urwisko, wprost do stawu z czystą wodą. W tym miejscu kończył się też zapach obcego wilka. Już miałem dać sobie spokój i się odwrócić, gdy dostrzegłem odciski łap w błocie koło stawu.
- Mam cię – uśmiechnąłem się szeroko i zszedłem na dół. Miałem zamiar odnaleźć tego wilka i uświadomić go, gdzie się znajduje. Czułem w związku z tym ekscytację. W końcu coś ciekawego się działo i na moim patrolu!
Trop prowadził mnie do niewielkiego lasu w Górach. Byłem niemal całkowicie pewien, że wilk był nowy w tych stronach. Ścieżka wybierana przez niego wydawała się być czysto intuicyjna.
Poruszałem się dość sprawnie i ślad stawał się powoli coraz świeższy. Kiedy uświadomiłem sobie, że niedługo dogonię tego tajemniczego intruza, nie potrafiłem powstrzymać uśmiechu.
W końcu dostrzegłem wśród drzew masywną i wysoką sylwetkę. Basior miał zapewne białe futro, jednak teraz było ono pokryte... Nawet nie chciałem myśleć czym. W każdym razie nie wyglądał on zbyt schludnie. Gdy mnie zobaczył, wilk spiął się. Z jego oczu wprost biła podejrzliwość. Czułem się dziwnie, gdy tak mnie obserwował. Zdawał się gotowy do ewentualnego ataku.
- Przybywam w pokoju! - zawołałem szczerząc wesoło zęby.
Wilk zmierzył mnie kolejnym uważnym spojrzeniem. Postanowiłem jednak to olać i podszedłem w jego stronę najspokojniej jak umiałem, jednak zachowując czujność.
- Stary, chyba mnie nie zaatakujesz, co? Nie miałbyś szans – roześmiałem się.
- Skąd mam mieć pewność? - prychnął. Widziałem jednak, że lekko się odprężył. Widocznie mój przystojny pysk działa nawet na samców.
W odpowiedzi wzruszyłem ramionami, nie przestając się szczerzyć.
- Nie wiem, ale wyluzuj. Mogę?
Nie czekając na reakcję, usiadłem koło samca. Odór, który wokół się roztaczał, drażnił mój nos. Powstrzymywałem się jednak od prychnięcia.
- As jestem, a ty?
Wilk zawahał się. Chyba nie był pewien, czy może mi zaufać.
- Valkoinen – mruknął.
- Rany, długie trochę. Będę mówić ci Valk, dobra? - samiec skinął głową, a na jego pysk wkradł się lekki uśmiech – No więc, Valk. Przykro mi to mówić, ale znajdujesz się na terenie należącym do pewnej watahy. O ile nie jesteś zainteresowany dołączeniem, powinieneś się stąd wynieść w trybie natychmiastowym.
Basior zmierzył mnie kolejnym spojrzeniem. Tym razem, co by być oryginalnym, spod zmrużonych powiek.
- Dobrze wiedzieć.
Słysząc jego odpowiedź, przewróciłem oczami. Wilk był irytujący, ale kogoś mi przypominał... Niestety, nie wiedziałem kogo.
- To... Mam cię odprowadzić do naszych granic? - z mojego pyska nie znikał uśmiech.
- Odpocznę sobie najpierw – odpowiedział, siadając. Widząc to, nie pohamowałem niezadowolonego parsknięcia. Chciałem mieć w miarę szybko za sobą rozmowę z tym samcem, bo jeśli miał zamiar tak siedzieć, to całkiem nie wiedziałem jak powinienem zareagować.
- Wiem, że spędzanie ze mną czasu jest bardzo fascynujące, ale mógłbyś sobie stąd pójść? To nie są twoje tereny.
- Co za tereny? - przewrócił oczami Valkoinen.
- Góry – mruknąłem pod nosem. Słowo daje, ten wilk był okropnie irytujący – Watahy Magicznych Wilków i Watahy Czarnego Kruka. Także jeśli nie masz sprawy do nikogo stąd, powinieneś sobie iść.
Valk w odpowiedzi mruknął coś na znak zgody, jednak nie wstał. Zamiast tego położył się na ziemi. Widząc to, wziąłem głęboki wdech, by po chwili powoli wypuścić powietrze. Czułem jak wypełnia mnie irytacja.
Za kogo on się ma? Jeszcze nigdy nie spotkałem kogoś tak... - pomyślałem, tracąc siły, by dłużej się uśmiechać. Byłem zbyt zirytowany, a nieruchome spojrzenie niebieskich oczu samca, wcale mnie nie uspokajało.
- Gościu, mówię poważnie. Masz zamiar dołączyć czy coś w tym stylu? - starałem się, żeby mój głos brzmiał spokojnie.
- Daj mi rozprostować gnaty... Jestem zmęczony – Valk przytulił pysk do ściółki, mrucząc – O tak...
Zamknąłem na chwilę oczy, jeszcze bardziej zirytowany.
- Nie. Opuść nasze tereny.
Liczyłem na to, że samiec wstanie i pójdzie sobie z podkulonym ogonem. Niestety, ale ten jedynie przewrócił się na plecy.
- Dołączę, ale daj mi poleżeć moment..
Pozostaje mi jedno – pomyślałem już lekko zdesperowany – Jeśli to nie zadziała, to poczekam grzecznie.
- No dobra.
Zamknąłem oczy i skupiłem się na wdychanym i wydychanym powietrzu. Gdy udało mi się wyciszyć, uwolniłem umysł i zacząłem poszukiwać nim innego. Dostrzegłem ciepło wskazujące na umiejętności powiązane w pewien sposób z umysłem, co mnie lekko zbiło z tropu. Szybko jednak ogarnąłem się i zanurzyłem się w myślach leżącego nieopodal wilka.
- Może opowiesz mi coś więcej? - usłyszałem na chwilę przed straceniem części świadomości typowej do zagłębiania się w czyjś umysł.
Rusz się – wysłałem mu wiadomość wprost do umysłu.
Już chciałem odejść, gdy dostrzegłem pomysł planu. Valkoinen chciał użyć jakiejś swojej zdolności. Nie wiedziałem, na czym ona miała dokładnie polegać, ale plan był prosty. Basior miał zamiar w pewien sposób opuścić swoje ciało i zajść mnie od tyłu. Samiec już widział oczami wyobraźni jak krzyczę tym moim durnym, wysokim głosem.
Opuściłem czym prędzej umysł wilka i nie otwierając oczu, czekałem, aż wilk przejdzie do akcji. Gdy poczułem delikatny powiew na swoim barku i ciche mruknięcie, nawet nie podskoczyłem. Zamiast tego otworzyłem oczy i przyjrzałem się zdezorientowanej minie Valkoinena.
- To nie było mądre, Valk. Nigdy nie planuj, jak kogoś zaskoczyć, gdy ten ktoś czyta twoje myśli – pouczyłem go, jednak ten puścił moją uwagę pomiędzy uszami.
- To opowiesz mi coś w końcu czy mam tak siedzieć jak cymbał?
...Którym już jesteś – dokończyłem w myślach.
- Co chcesz wiedzieć? - westchnąłem głośno.
- Cokolwiek powinienem wiedzieć.
- Dobra... - ponownie westchnąłem. Przypomniałem sobie kurs historii watahy, który zrobiła mi niedawno Tori. Od czego zacząć? - W takim razie tak w praktyce, tereny na których się znajdujemy należą do jednej watahy. Te dwie, o której wspomniałem wcześniej połączyły się po wojnie za sprawą związku Suzanny z wybieranym demokratycznie przedstawicielem Watahy Czarnego Kruka.
Valk kręcił energicznie głową, udając powagę. Widząc to, pokręciłem głową z niedowierzaniem. Co za wilk...
- Wiesz co, młody? - wtrącił się po chwili – Kogoś mi przypominasz.
Zastrzygłem uszami nagle zaciekawiony.
- Kogo?
- Ach, to nie jest istotne. Opowiadaj dalej – przewrócił oczami.
Stłumiłem kolejne westchnięcie. Czy on musiał tak się mną bawić?
- Nie mogę ci powiedzieć zbyt wiele, a jedynie rzeczy dość oczywiste i ogólnie znane o naszej watasze. Skąd mam wiedzieć, że nie jesteś szpiegiem? - powiedziałem, przewracając oczami. Postanowiłem wziąć przykład z białego basiora.
- Och, dobra, sztywny. Po prostu mnie przyjmij – jęknął.
- Nie jestem sztywny, a jedynie zirytowany. Miałem nadzieję na odnalezienie pięknej wadery, a zobaczyłem leniwego samca. Żaden basior nie byłby z tego powodu zadowolony – sprostowałem - No i nie mogę cię przyjąć. Nawet nie jestem pełnoprawnym członkiem... Jeszcze.
- To czemu możesz patrolować? - widziałem, jak kącik jego ust zadrgał w hamowanym uśmiechu – Czy to nie jest zbyt odpowiedzialne zajęcie? Może ty jesteś szpiegiem?
- Kogo miałbym szpiegować? Ciebie? - nie mogłem powstrzymać śmiechu. Choć mnie irytował, zaczynałem lubić tego białego lenia - Dla twojej wiadomości: jesteśmy co jakiś czas sprawdzani, czy nikt nie zaniedbuje swoich obowiązków. Jest to jednak stosunkowo prosta funkcja i nawet taki idiota jak ty dałby sobie radę.
Basior parsknął i wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Młody i głupi... To czemu Pan Mądrala dostał tak idiotyczną funkcję?
Przewróciłem oczami i uśmiechnąłem się, słysząc jak mnie nazwał. No, tym to akurat u mnie zaplusował.
- Ponieważ jestem nowy – dobitnie podkreśliłem ostatni wyraz – Do wyboru miałem jeszcze wojownika i stanowiska polowań, a to mnie już całkiem nie kręci.
- Ja rozumiem, że jestem stary, ale nie przygłuchy – mruknął, a jego oczy zabłyszczały z rozbawieniem – Przecież dla ciebie powinny być ambitniejsze stanowiska, zdolny basiorze.
Postanowiłem udać, że nie dostrzegłem sarkazmu jego w głosie.
- A no nie ma na razie, ale w przyszłości mam zamiar być nauczycielem. Patrole to tylko przystanek, aż nie zyskam odpowiedniego zaufania i nie odzyskam swoich zdolności.
Poczułem, jak robi mi się smutno. Niby potrafiłem już co nieco, ale dalej to nie był poziom, który by mnie zadowalał.
- Masz rację. To miejsce jest dla głupków. Nie nadaje się dla takich ambitnych wilków jak ty.
Gdy to powiedział, poczułem jak irytacja wraca. Tori z własnej woli zajmowała się patrolem. Uwielbiała to. Owszem, nie było to zbyt ambitne, ale nie była głupia.
- Nie jest dla głupków – warknąłem. Valk podniósł brwi w niemym zaskoczeniu, a ja wziąłem głęboki wdech. Po chwili mogłem kontynuować, a mój głos był znowu spokojny – Po prostu patrolowanie, co prawda pięknych terenów, nie jest dla mnie. No i zwykle jest dość nudne i proste. Chyba że natrafię na kogoś bardzo namolnego.
Zmierzyłem wymownie sylwetkę Valkoinena, który nadal leżał na ziemi i nie zanosiło się na to, że miałby się z niej ruszyć.
- Czyli, jak dobrze rozumiem, ta praca jest zbyt prosta dla ciebie? - zapytał unosząc brwi. Widziałem, że próbuje zachować powagę, ale z każdym słowem szło mu coraz gorzej – Miałeś strasznego pecha, że trafiłeś na kogoś tak namolnego. Mam nadzieję, że moja obecność będzie dla ciebie odpowiednią rekompensatą.
- Przykro mi, Valky. Wolałbym jednak jakąś uroczą waderę – starałem się, żeby i mój głos brzmiał poważnie, co chyba niespecjalnie wychodziło.
Wilk przewrócił się na brzuch i zatrzepotał rzęsami.
- Cześć, em... - odparł wysokim głosem – słodziaku mój. Uważam, że jestem dobrą rekompensatą. Nie możesz liczyć na nikogo lepszego.
Słysząc jego nieudane próby mówienia jak kobieta, roześmiałem się.
- Stary, wiem, że jestem bardzo przystojny – uśmiechnąłem się najładniej jak umiałem – ale opanuj się, gościu.
- I w dodatku sztywny – parsknął.
- Chciałbyś – prychnąłem i nagle skamieniałem – Cholera.
Wokół robiło się ciemno, co oznaczało, że mój patrol się kończył. Jeśli chciałem zaprowadzić tego matoła do Alf, to musieliśmy się pospieszyć. Nie zdawałem sobie sprawy, że patrzyłem idealnie w stronę Valka. Z zamyślenia wyrwał mnie dopiero jego głos.
- Aż tak piękny jestem?
Puściłem jego pytanie mimo uszu.
- Dobra, Valk, skończymy tę rozmowę po drodze do... Właśnie chcesz zaliczyć pięknego kopa w okolicach ogona czy idziesz ze mną do Alf?
Biały wilk westchnął z ogromną boleścią. Następnie wstał i leniwie się przeciągnął.
- Okej, chodź – jęknął wyraźnie niezadowolony.
W odpowiedzi przewróciłem oczami i również wstałem.
- Tylko się nie zgub, stary. Baaardzo by mi cię brakowało.
- Aż tak mnie pokochałeś?
- Oczywiście. Kooocham cię nad życie – posłałem mu oczko i uśmiechnąłem się – Chodź, chciałbym jeszcze dzisiaj wrócić do swojej jaskini.
Nie czekając na wilka, odwróciłem się i ruszyłem w odpowiednią stronę. Valk jeszcze przez jakiś czas jęczał coś pod nosem, jednak grzecznie truchtał za mną. Zdziwiony zauważyłem, że poruszał się znacznie wolniej niż ja.
To będzie dłuuuga wędrówka – pomyślałem, słysząc jak z gardła basiora wyrywa się przekleństwo, kiedy się potknął o jakiś wystający korzeń.
<Valky? Reszta jest twoja, ale jak znowu wyjdzie tyle, to mi oddajesz! xD>
Uwagi: Brak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz