kwiecień 2021
Wilcza szkoła... Nie wiem, po co ona istnieje i komu chce się do niej
chodzić, bo przecież wilczątka mogą się same uczyć, a szkoła to tylko
strata czasu. No cóż. Takie bywa życie.
A ja do szkoły musiałam iść już dzisiaj. Z początku myślałam, że po
prostu będę udawać chorą, ale, po pierwsze, to zabiorą mnie do wilczego
szpitala, zbadają mnie, a później i tak wyjdzie na jaw to, że udawałam, a
po drugie, to "sztuczna choroba" też musi się kiedyś skończyć. Nie
miałam wyjścia, i zgodziłam się na pójście do szkoły.
Dzisiaj wtorek, co oznacza, że będę uczyć się (jak to mówiły Bona i Sohara) obrony i logiki.
**************
Gdy prowadzona przez Soharę dotarłam na Szczenięcą Polankę stanęłam jak
wryta w ziemię. Ależ tutaj ładnie! Tyle kwiatów... Jakie zapachy! Nie
wierzyłam, że to tu odbywają się te nudne lekcje
A może... One nie będą takie nudne?
Nadchodzącą znad przeciwka sylwetkę wilka poznałam od razu - był to
Hitam. Najwyraźniej jest nauczycielem obrony. Dla mnie będzie.
Lekcje zaczęły się. Przez cały czas, nasza trójka i Hitam,
przemieszczaliśmy się po polance, przysłuchując się dokładnym, lecz
wcale nie nudnym tłumaczeniom Hitama, co należy robić, gdy zaatakuje
nieprzyjaciel.
Po chwili przeszliśmy do praktyki. Hitam, zamiast tłumaczyć, chował się w
krzakach wyskakując na losowa waderę. Gdy przyszła kolej na mnie,
bardzo się przestraszyłam, lecz wszystko to, co polecił nasz
nauczyciel, wykonałam tak dokładnie, że on, nawet mnie pochwalił!
"Czego ja się w ogóle bałam!? Tutaj jest naprawdę super! Lekcje są
bardzo ciekawe, Hitam też, oczywiście..." pomyślałam. Naprawdę, nie było
czego się bać.
Nauka (a dla mnie zabawa) nie trwała długo. Już po kilkunastu wyskokach z
krzaków, nauczyciel ogłosił przerwę, po której miała nastąpić lekcja
logiki. Brr... Mimo, że będzie to moja pierwsza, to i tak chciałam pójść
do mojej wygodnej nory aby ją przeczekać, ponieważ obawiałam się, że
na tej lekcji nie będzie takiej zabawy i szaleństwa. Tym bardziej, że
będzie nas uczyć Suzanna, która nie zawsze była miła i pomocna.
Zaczęło się. Szalona przerwa. Aoki i Navri biegały i bawiły się, lecz
ja nie miałam jeszcze odwagi do nich dołączyć. Postanowiłam, że przerwę
przeczekam na zapoznawaniu się z nowym otoczeniem. Po obwąchaniu
wszystkich możliwych krzaczków i najróżniejszych skrytek na polance
zaczęłam się nudzić. A co najgorsze, to przerwa nie miała ściśle
ustalonego czasu i wszystko zależało od tego, kiedy szczeniaki się
zmęczą. Ale tamta dwójka, wydawała się nigdy nie męczyć.
- No w końcu... - powiedziałam do siebie najciszej jak mogłam, gdy
waderki przestały się bawić, a Suza oznajmiła, że przerwa dobiegła
końca. Znowu zaczęło się od tłumaczeń.
<C.D.N.>
<C.D.N.>
Uwagi: Brak tytułu i daty! Dużo powtórzeń, szczególnie imienia nauczyciela. Aoki i Navri chyba raczej się nie lubią, a Navri nie przepada za typowo szczenięcą... W sformułowaniu "znad przeciwka" "znad" piszemy razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz