Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

niedziela, 4 czerwca 2017

Od Torance "Porzucona" cz. 4

 Sierpień 2019r
Czarne znaki wyryte na piasku. Kruk lecący nade mną. Drzewo z wielkimi, wystającymi korzeniami rzuca ogromny cień, w którym jestem ukryta. Nikt nie powinien wiedzieć, że tu jestem. Nie odzywam się i patrzę jak ciemna sylwetka pochyla się nad znakami. W łapie trzyma patyk, którym ryje następne runy. Czuję, że ktoś za mną stoi. Ciepłe powietrze wydychane przez stojącą za mną postać rozwiewa moją sierść na karku. Zazwyczaj mnie to denerwuje, ale nie teraz. Czuję się dzięki temu bezpieczniejsza. Wzdycham cicho, najciszej jak potrafię. Za głośno. Postać mnie usłyszała i teraz patrzy w naszą stronę. Już wie, że tu jesteśmy i ją podglądaliśmy.
- Wyjdźcie, nie chowajcie się. - przemawia. Spuszczam wzrok na swoje łapy i idę w stronę czarnej sylwetki. Ten, kto za mną stał, idzie teraz za mną. Czuję od niego smutek, zmieszanie i strach. Podobna mieszanka jest chyba i u mnie.
- Nie powinniście tutaj być. Wiecie o tym, prawda? - w tym głosie brakuje złowrogiej nuty, którą spodziewałam się usłyszeć. Jest tam tylko smutek i zrezygnowanie. Z jakiego powodu?
Kiwam głową na tak. Wiem i to, aż za bardzo.
- N-nie powiesz o tym Nevrze? - pytam cicho. Jakby Nevra wiedział, że znowu szpiegowaliśmy Kapłanów, skończyłoby to się źle. Bardzo źle.
- Nie. Tylko musicie mi coś obiecać, dobrze? - odpowiada ze spokojem. Gula, która powstała w moim gardle trochę się zmniejsza. Raczej nic nam się nie stanie. Przytakujemy. - To ostatni raz. Więcej nie będziecie podglądać pracy Kapłanów. Nigdy.
- D-dobrze. - mruczy osoba stojąca po mojej lewej stronie. Ja ponownie kiwam głową. Będziemy grzeczni.
- I jeszcze coś. As, Tori, pamiętajcie, że wszystkie działania mają swoje konsekwencje. Nawet najmniejszy szczegół może odmienić całe wasze życie. Uważajcie na siebie.
~*~
Na Eydis! Tor, wszystko w porządku? Nie chciałem wywołać u ciebie AŻ takiej reakcji. Mogłem wybrać coś innego, by ci przypomnieć. Mniej drastycznego. Nie wszystko naraz, As, spokojnie.”
Czyiś głos wyrwał mnie z letargu w jakim się znalazłam. Serce, które dotychczas biło nieprawdopodobnie szybko i głośno zaczęło się uspokajać. Czułam jak odzyskuję świadomość i te dwa zdania ulatują z mojej głowy. Niestety nie na zawsze, ale już nie tłuką się bez przerwy po moim umyśle. Spróbowałam otworzyć oczy i ogarnąć co się dzieje w „prawdziwym świecie”.
Nie! Nie rób tego! Jeszcze nie, odczekaj parę minut.”
Lekko podskoczyłam. Głos znowu wkracza do akcji? Prychnęłam zirytowana. Czego on ode mnie chce? Nie może się odwalić? I dlaczego mam nie otwierać oczu?
Spokojnie, bo mnie zasypiesz tymi pytaniami. Chcę tylko z tobą porozmawiać, spędzić z tobą trochę czasu. Nie powinnaś się dziwić, jesteś w końcu tak uroczą młodą damą, że... Dobra, już dobra. Odpowiadając na kolejne pytanie: Nie, nie mogę się odwalić. Przykro mi. A oczu masz nie otwierać, bo wizja całkowicie jeszcze nie znikła. Jesteś teraz w półstanie. Kiedy otworzysz oczy możesz...” Głos zająknął się i chwilę mruczał coś do siebie. „Chyba oślepnąć. Nie pamiętam dokładnie. Nieważne. Musisz poczekać jakieś pięć minut. Przykro mi.”
Chwilę milczałam. Musiałam to wszystko jakoś przetrawić. Nie było to łatwe. Wizja, półstan... Co jeszcze mnie dzisiaj czeka?
- Co mam robić przez ten czas? - zwróciłam się do Głosu. Oczywiście w myślach. Nie byłam na tyle głupia, by mówić wszystko na głos. Ten ktoś, kto do mnie mówił i tak czytał w moich myślach, więc co się będę wysilać?
Rozmawiać ze mną”
- Mną? To znaczy kim? Kim ty do diabła jesteś i czego ode mnie chcesz? I nie wylatuj mi tu z gadką o uroczych damach. Pytam poważnie.
Ach, no tak. Czasem zapominam, że nic nie wiesz.”
- Dzięki. - mruknęłam. Głos mnie zignorował i ciągnął dalej.
Masz do czynienia z najlepszym basiorem wszech czasów. Samice wprost za mną szaleją. Jestem osobą, z która znajomość to dar od samej Eydis! Możesz mnie nazywać Wszechmocnym Panem Umysłu.”
- Nie licz na to. - parsknęłam z rozbawieniem. Ten Głos był tak potwornie irytujący, a jednak nie wiedzieć czemu zaczynałam go lubić.
Może też być As, chociaż wolę tamtą wersję.” Zamyślił się na chwilę. „A co do tego czego od ciebie chcę dowiesz się później. Teraz jest za wcześnie. Sorry, Tor.”
Zmarszczyłam brwi. As... Skądś znam to imię, gdzieś je słyszałam. Wspomnienia wirowały w mojej głowie tak szybko, że nie mogłam za nimi nadążyć. Byłam tak blisko i jednocześnie tak daleko. Coś mi uleciało, ale już zapomniałam co.
As westchnął zrezygnowany. Był smutny, diabelnie smutny. Czy to chodzi o to, że nie mogę sobie przypomnieć skąd go znam? Czemu? Gdyby był dla mnie ważny to bym go pamiętała. Widocznie kiedyś go spotkałam, ale ta znajomość trwała krótko. W takim razie dlaczego mam wrażenie, że chodzi o coś innego?
- Jak to możliwe, że cię słyszę? - postanowiłam zmienić temat.
Bo jestem wspaniały. A tak na poważnie, dowiesz się niedługo.” odpowiedział zmieszany.
Westchnęłam. Znowu to „niedługo”. Dlaczego nie teraz?
Nie chcę ci popsuć niespodzianki. Musisz sama do tego dojść. Zresztą, gdybym ci powiedział teraz, to byś tego nie ogarnęła. Co za dużo to niezdrowo. A trochę już dzisiaj przesadziłem...”
- No co ty nie powiesz... - burknęłam niezadowolona. Wróciły do mnie słowa, które mnie „wybudziły”. Czułam wzbierający we mnie gniew. Czyli to wszystko jego wina, zrobił to specjalnie. To przez niego straciłam kontakt z rzeczywistością na nie wiadomo ile. W tej chwili chciałam go odnaleźć i... no właśnie. Co chciałam zrobić? Jestem tylko słabym psem.
Dobra, stop. Kiedy indziej będziesz planować jak mnie zabić. Teraz się obudź, śpiąca królewno.” w głosie Asa pobrzmiewało rozbawienie, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało. Co za wkurzający...
Wolisz tutaj zostać ze mną? A nie mówiłem, że samice mnie kochają!” mogłabym przysiąc, że w tym momencie na pysku Asa widniał szeroki uśmiech.
Wypuściłam głośno powietrze i otworzyłam gwałtownie oczy. W pierwszej chwili poraziło mnie światło przebijające przez drzewa. Mrugałam szybko oczami, by jakoś przyzwyczaić się do jasności. Nie wiedziałam czy to pomogło, ale po chwili mogłam normalnie widzieć.
Zdałam sobie sprawę, że cały czas leżałam na ziemi, więc szybko wstałam i rozejrzałam się. Niedaleko mnie siedziała Zirael i przyglądała mi się z zainteresowaniem. Otrzepałam swoją sierść z ziemi, która z pewnością się do niej przyczepiła i spojrzałam wyczekująco na wilczycę.
Zirael uśmiechnęła się szeroko i wstała.
- Już wszystko w porządku? To idziemy. - powiedziała i ruszyła dalej. Jakby nigdy nic. Jakbym nagle nie dostała dziwnego ataku.
Zmarszczyłam brwi. O co tu chodzi? Samica cały czas szła przed siebie, nie odwróciła się, nie czekała. Powoli się oddalała, więc zaczęłam biec, by ją dogonić.
Przez chwilę znowu szłyśmy w ciszy, co tym razem mi przeszkadzało. Miałam ochotę ją o coś zapytać, ale sama nie wiedziałam o co.
- Często tak masz? - w końcu Zirael przerwała tę ciszę. Uff, już się bałam, że będzie się ona ciągnąć w nieskończoność. Zaprzeczyłam. To był pierwszy raz.
- Kim jest As? - zapytała, a ja na to pytanie podskoczyłam. Nie spodziewałam się... Skąd ona wie o nim? Na psy i wilki, czy on...?
- Rozmawiał z tobą? - zapytałam. Zirael przytaknęła. Westchnęłam głośno i zastanowiłam co mam odpowiedzieć. Skłamać? Powiedzieć, że... Ale jak niby mogę jej skłamać? Nie, powiem prawdę. W końcu i tak o niczym nie wiem. - Nie mam pojęcia.

C.D.N.

Uwagi: Zjadłaś kilka przecinków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz