Luty 2018 r.
- Poczekaj tutaj i nie idź za mną - powiedziała Mama. Skinęłam wesoło
główką. Mamusia odeszła, a ja usiadłam w oczekiwaniu na nią. Zaczął
padać śnieg. Po jakimś czasie zaczęło robić się ciemno. Poczułam nagły
głód i mróz.- Mamusiu? - zawołałam - Mamo?! - krzyczałam tak ciągle, ale nie usłyszałam odpowiedzi. Zaczęłam się bać. A co jeśli coś złego jej się stało? Wstałam na łapy i zaczęłam iść przez śnieg. Był bardzo gęsty i wysoki. Kichnęłam. Stawało się coraz zimniej.
- Mamo?!- krzyknęłam ponownie z nadzieją na to, że przyjdzie - MAMUSIU?! - moje krzyki co chwilę były coraz głośniejsze. Odpowiadała mi cisza. Zaczęłam płakać i przedzierać się przez zaspy o wiele większe ode mnie samej. Po chwili zatrzymałam się i upadłam. Usłyszałam chrupanie śniegu. Popatrzyłam niechętnie w stronę z której dochodziły odgłosy, ale nie przestałam płakać. Przez łzy dostrzegłam sylwetkę czarną sylwetkę wilka. Nie miałam już siły. Straciłam przytomność.
Poczułam, że jest mi ciepło. Otworzyłam lekko oczy. Byłam w jaskini. Po chwili zobaczyłam, że obok mnie leży inny szczeniak. Gdzie ja jestem? Gdzie jest mama? Poczułam na sobie czyiś wzrok. Zanim zdążyłam coś zrobić, zobaczyłam białą waderę podchodzącą do mnie.
- Wstałaś? - zapytała miłym głosem. Była wysoka oraz smukła. Na trzech łapach miała ciemnobrunatne skarpetki, a na pozostałej łapie niebieską. Miała niebieskie pazury na łapach o brązowym kolorze, a tam gdzie jej łapy były białe jej pazury były czarne. Miała długi ogon zakończony niebieską kitą. Miała niebiesko brązowo grzywkę. Miała brunatne uszy z niebieską końcówką oraz miłe, jasnoniebieskie oczy.
- Źle się czujesz? - jej głos oderwał mnie z zamyślenia.
- Gdzie jest moja mama? - zapytałam. Wadera spojrzała na mnie niezrozumiałym dla mnie wzrokiem.
- Kiedy ostatnio widziałaś twoją mamę? - spytała
- Na polanie, powiedziała bym na nią poczekała i bym za nią nie szła
- Wiesz... - zaczęła - niektóre matki nie chcą swoich dzieci... - nie rozumiałam o co jej chodzi - więc pozostawiają je na pastwę losu
- Moja mama by tak nie zrobiła! Ona mnie kocha jak nikt inny! - powiedziałam dumnie
- Ech... Czy zdajesz sobie sprawę, że twoja matka zostawiła cię na polanie? - to było kłamstwo. Zanim zdążyłam coś powiedzieć, przyszła inna wadera.
- Witaj - powiedziała
- Cześć - wypaliłam
- Wilk z mojej watahy odnalazł cię prawie martwą na polanie - nic z tego nie rozumiałam - Jestem Suzanna, Alfa Watahy Magicznych Wilków - powiedziała
- Jestem Aokigahara, w skrócie Aoki - uśmiechnęłam się - Jesteś Alfą? To znaczy, że masz własną watahę?! - zaciekawiłam się
- Tak - potwierdziła
- Mogłabym dołączyć?! - zapytałam - Proszę - spojrzała się na mnie z niechęcią i powiedziała:
- Jesteś na okresie próbnym...
Uwagi: Śnieg nie chrupie, tylko raczej "chrzęści", a przynajmniej tak mi się zdaje... Powtórzenia. "Wataha Magicznych Wilków" to nazwa, więc zapisujemy ją z wielkich liter.
Astrid! <3 Ach, to sława xD
OdpowiedzUsuńOpowiadanie mi się bardzo podoba :) Tylko te powtórzenia przy opisie As... :P Poza tym... Fajnie!