Luty 2018 r.
Ta skrzynka, w której siedziałam zatrzymała się. Ludzie siedzący przede
mną wysiedli. Dziewczynka wysiadła, ciągnąc tym samym mnie za szyję.
Niech tylko mnie spuszczą z tego sznura, a pognam do lasu. Zobaczyłam
kawałek ziemi ogrodzony jakimś płotem. Na środku terenu był budynek.
Furtka została otworzona, ludzie weszli. Poszłam niechętnie za nimi.
Zwiesiłam głowę. Szłam tak, gdy nagle poczułam, że ludzie nie idą.
Popatrzałam bez zainteresowania do tyłu. Człowiek podszedł do mnie i kucnął.
Nie była to tamta przeklęta dziewczynka, tylko jakiś facet. Przypiął mi
coś do obroży i odczepił sznurek. Poczułam, że jestem wolna.
Rozciągnęłam się i zaczęłam oglądać teren w kłusie. Gdy tak szłam, nagle
poczułam inną woń. Był to pies. Brakowało jeszcze kundla... Usłyszałam
ludzki głos. Powtarzał to samo słowo. Katy? Czy jakoś tak. Zignorowałam
to i dalej obchodziłam teren. Nagle usłyszałam ludzki głos z tyłu mnie.
Odwróciłam łeb. Człowiek patrzał na mnie i dawał gest bym do niego
przyszła. Może małe psoty? Zobaczymy jacy są zwinni... Ruszyłam wolnym
biegiem wokół niego. Co chwilę przyśpieszałam. Patrzał na mnie
zaniepokojony. Uśmiechnęłam się diabolicznie. Gdy byłam wystarczająco
rozpędzona skoczyłam na niego, tym samym go przewracając. Przerażony
krzyknął. Podkurczył nogi i zasłonił swoją twarz. Pokazałam mu kły w
uśmiechu godnym demona i "zeszłam" z niego. Nie chcę go zabić. Przecież
zabawek się ot tak nie psuje. Zobaczyłam, że ludzie z jego stada patrzeli
na mnie zdziwieni. Ciekawa jestem jak dużo widzieli. Poczułam uderzenie
w łeb i pociągnięcie za obrożę. Zawarczałam na niego. Przecież to była
zabawa... Pociągnął mnie aż do wrót budynku. Weszłam niechętnie do
środka. Poczułam nagłe ciepło. Usłyszałam szczekanie. Rozejrzałam się.
Zobaczyłam psiura biegnącego w moją stronę. Merdał ogonem. Zatrzymał się
obok mnie i zaczął wąchać.- A może najpierw tak byś się przywitał?- zapytałam wkurzona.
- To ty mówisz?! - zdziwił się kundel
- Tak, jak reszta wilków- zamurowało go
- Jesteś wilkiem?
- Magicznym - odrzekłam
- Pokaż mi jeden czar - zaczął błagać.
- Nie- odmówiłam
- Dlaczego? - zasmucił się
- Bo nie chcę, by ludzie to widzieli - zaczął błagać. Był tak irytujący jak Nirvaren...
- No proszę - mój gniew sięgał zenitu... Walnęłam go w policzek łapą, tak że miał na pysku zadrapanie. Zapiszczał.
- Nie, koniec i kropka - podkulił ogon i położył uszy wzdłuż ciała
- Dlaczego mnie zbiłaś? - powiedział cicho
- To cię bolało? - zaśmiałam się - W dziczy nie przetrwałbyś tygodnia!
- A jak jest w dziczy? - zapytał
C.D.N
Uwagi: "Bezinteresownie" nie znaczy tego, co "bez zainteresowania"! Mnóstwo powtórzeń. Nadal wypowiedzi. Nie możesz w końcu łaskawie zapytać o co chodzi, albo sama to zaobserwować? Przed "że" stawiamy przecinek. Kończ akapity kropką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz