Po tym jak basior wpadł w przepaść, nie wiedziałam co robić. Przecież nie
mogłam ot tak sobie pójść. Gdy Alfa zacznie śledztwo co się stało z
Alexem, to na pewno znajdą ślady porwania, a na pewno wyczują że
przesiaduję w tej jaskini. Muszę się pozbyć ciała. Zaczęłam schodzić na
dół, uważając na każdy swój krok. Gdy w końcu byłam na dnie przepaści,
ledwie zdołałam zauważyć czarną sierść basiora. Nie wyglądało na śmierć
poprzez obrażenia zewnętrzne. Bardziej na wewnętrzne. Ale coś mi nie
pasowało. Jego klatka piersiowa poruszała się. Być może zemdlał. Jeżeli
tak, to lepiej odstawić go do szpitala... Ale jakby nie patrzeć może
wygadać to co się tu działo... Nie mam alibi by wyjść z tego cało...
Może szantaż? Uleczę jego obrażenia wewnętrzne za to, że nic nie
wypapla... Chociaż, mój czar regeneracji ostatnio stworzył potwora...
Mogłabym kupić Purpure milkwed, ale szkoda Srebrnych Gwiazdek. Kradzież jednej sztuki
nie zrobi różnicy. Ale najpierw musiałam to coś zanieść do jaskini. Z
obrzydzeniem dotknęłam ciało i przeteleportowałam się do jaskini.
Ukryłam je w kącie i zmaterializowałam się w szpitalu by wykraść zioło.
Gdy miałam już w pysku sztukę, zauważyłam przestraszoną Astrid patrzącą
na puste łoże, na którym leżał Alexander. Już wiedzą... Gdy byłam z
powrotem w jaskini zauważyłam, że ciała nie było. Na serio uciekł?!
Podbiegłam do miejsca gdzie go zostawiłam. Wyczułam jego zapach i
zaczęłam za nim podążać. Trop prowadził do Szpitalu. Jestem martwa. Suza
mnie zabije. Zakradłam się jak najciszej do wejścia i zaczęłam
nasłuchiwać. Ktoś prowadził monolog.
- Zniknął?! - Powiedział jakiś basior - Ale jak mógł pójść, jak nie zna tutejszych terenów?!
- Nie wiem... - znajomy głos... Astrid - Poszłam na krótki spacer, by rozruszać łapy, a gdy wróciłam go już nie było...
- A sprawdzałaś trop? - powiedział samiec
- Jest tylko na łożu... - odpowiedziała. Więc to musiał być fałszywy
trop... Diabeł wie gdzie on teraz jest...
Pobiegłam jak najszybciej do
jaskini. Chciałam krzyczeć. Złość brała moje serce. Niektórzy na moim
miejscu by się załamali, lecz nie ja... Zabije go, jak się ktoś dowie.
Chociaż wiem, że i tak moje szczęście będzie takie, że nawet nie zdołam
nic zdziałać, a cała wataha będzie wiedzieć, że go porwałam... Walić
życie... Walić świat... Walić wszystko... W jaskini wydałam głośny
gardłowy ryk obnażając się w kły. Chciałam ranić, chciałam zabijać...
Energia gniewu się we mnie gromadziła. Nagle usłyszałam czyiś oddech.
Popatrzałam do tyłu. Zobaczyłam ptaka na drzewie. Uśmiechnęłam się jak
opętana. Zaczęłam go gonić, dopóki nie zauważyłam dziwnej sylwetki. Był
to wilk. Był to Alex... Sapał. Był zmęczony... Zabiję go, walić
konsekwencje...
<Alexander? Jakaś walka? <: >
Uwagi: Op. wygląda mi na pisane na szybko. Sporo literówek, zapomnianych spacji czy przyciśniętego Shifta. Sporo błędów w szyków zdania oraz stylistycznych. Przecinki. Rozwijaj skróty! Cały czas źle zapisujesz dialogi. Powtórzenia! Cały czas powtarzasz te same błędy. "Konsekwencje" piszemy przez "w".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz