Basior prędko wstał i popatrzał niechętnie na mnie, szykując się na kolejny cios. Zaszarżowałam na niego, jednak w połowie skoku zmaterializowałam się za nim. Wylądowałam na jego grzbiecie. Wbiłam ostre pazury w jego łopatki i guz biodrowy. Ugryzłam go w kłąb. Itachi zrzucił mnie wierzgnięciem. Uderzyłam plecami o twardą glebę, tym samym odkrywając brzuch i słabiznę. Pod łbem nie czułam gruntu co oznaczało, że jestem blisko przepaści. Upadek spowodował chwilowe oszołomienie.
Gdy odzyskałam świadomość zauważyłam Itachiego „uciekającego” jak najdalej ode mnie. Patrząc jak basior żałośnie skacze i wdrapuję się to aż mnie korciłoby zhańbić go słownie. Podniosłam się. Gonić go czy wyskoczyć mu na ryj poprzez teleportacje? Z jednej strony gonitwa jest męcząca, lecz z drugiej daje tyle zabawy. Rzuciłam się biegiem w stronę najbliższej platformy. Zwinnie przeskoczyłam nad przepaścią. Byłam coraz bliżej celu. Gdy basior był na tej samej platformie, co ja zaczął biec jeszcze szybciej niż dotąd. Jego bieg był tak żałosny. Basior był już w powietrzu, gdy ja złapałam w pysk jego prawą tylna nogę. Pisk był tak głośny, że bym go omal nie puściła w próżnie. Wciągnęłam go na platformę. Basior skomlał i piszczał niewyobrażalnie głośno. Otworzył pysk by mnie ugryźć. Jego język był blady a źrenice tak małe jak ziarenko piasku w porównaniu do tego jak miał szeroko otwarte oczy.
Poczułam kopnięcie w szyję, a chwilę po tym ból jakby ktoś miażdżył mi ucho. Puściłam jego nogę i spojrzałam się, co się dzieje. To Itachi ugryzł mnie w ucho. Po chwili puścił o popatrzał przestraszonym wzrokiem na mnie. Wykorzystałam tą chwilę i odepchnęłam go narażając go przy tym na upadek z platformy. Basior odkrył swoją słabiznę, która po chwili była już zraniona przez pazury mojej prawej łapy. Przycisnęłam go do ziemi. Basior próbował się uwolnić.
- Nie szarp się - syknęłam do niego - to tylko dziesięć sekund - spojrzał na mnie ognistym wzrokiem, po czym uśmiechnął się. Poczułam jak odpycha mnie swoimi tylnymi nogami. Wylądowałam na środku platformy. Podniosłam się i ruszyłam w jego stronę. Miałam już go zepchnąć, gdy skoczył i zrobił unik. Poczułam nagłe szarpniecie w dół i poczułam, że spadam.
Walnęłam w niższą platformę z wielką siłą. Ból był niewyobrażalny. Krzyknęłam z bólu. Otworzyłam oczy i zauważyłam niewyraźny obraz biegającego Itachi’ego. Zamknęłam oczy i z trudem usiadłam. Głowa mi pulsowała i zarazem bolała jakby ktoś w nią strzelał. Czułam jak moje ślepia stają się coraz bardziej wilgotne. Na serio będę płakać w takim momencie? Ogarnij się Yuki i nie pozwól mu uciec. Musisz go zabić, niech pożałuje swoich czynów. Przemawiał do mnie instynkt mordercy. Podniosłam się i rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu jakiejś platformy. Nie czułam się sobą, wręcz przeciwnie - czułam się jak zabójca. Nagle upadłam i straciłam przytomność.
*podczas nieprzytomności właściwej Yuki*
Podniosłam się i otrzepałam. Cel był prosty - schwytać tego
sk****syna i zabić. Ruszyłam pędem w stronę najbliżej platformy.
Wspinaczka do ostatniego miejsca gdzie go widziałam nie trwała długo.
Zaczęłam szukać jego tropu. Szybko go znalazłam. Popędziłam tam gdzie
wskazywał trop.<Itachi? Yuki-morderca cię złapie :v>
Uwagi: "Stąd" piszemy razem, przez "s" i "ą".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz