Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

piątek, 26 sierpnia 2016

Od Serill’a “Pora pożegnać wspomnienia” cz. 5 (C.D. Yuki)

- Yuki! Yuki, nie! - wydarłem się, lecz na próżno. Wadera zaczęła dosłownie płonąć. Przemogłem strach i zaatakowałem napastnika. Po kilku trafieniach kulą many zaczął się wycofywać. Odwróciłem się, cały trzęsąc się od adrenaliny.
- Yuki! - krzyknąłem ponownie, bo wadera zmieniła kolory. Stała się niewyobrażalnie chuda, a jej sierść zmieniła barwę na kruczoczarną, podejrzewam, że to wcale nie od ognia. Jej smukły ogon przemienił się w jakiegoś krótkiego wyrostka skierowanego do góry. A sierść… Teraz zwisała strzępami. Spojrzałem jej w oczy. Nie były już jaskrawozielone. Były całościowo pokryte czernią i nienawiścią. Może obwiniała mnie o to, że dosłownie paliła się żywcem? Chciałem wypowiedzieć jej imię, by sprawdzić czy to ona, ale skoczyła na mnie. Uchyliłem się od jej pazurów w ostatniej chwili. Nie chciałem jej atakować, bo przed chwilą być może mnie ocaliła, ale nie wiedziałem co robić. Zacząłem uciekać. Biegła za mną. Rozwinąłem skrzydła i wzbiłem się w powietrze, patrząc w dół. Nadal mnie goniła, lecz została na ziemi. Cały czas nie spuszczała ze mnie wzroku. Płomienie nadal paliły jej futro… Postanowiłem jej pomóc, bez względu na wszystko. Zwiększyłem prędkość i machnąłem skrzydłami w stronę jaskiń. Niedługo potem zobaczyłem wilki. Jeden z nich miał wiadro. Wylądowałem obok niego. Spojrzał na mnie z zaskoczeniem.
- Mogę pożyczyć? - spytałem.
- Tak, ale…
- Dziękuję! Oddam jak najszybciej! - pochwyciłem wiadro w łapy i odwróciłem się. Omiotłem wzrokiem pobliskie tereny. Yuki była dość daleko. Uniosłem się do góry i przeleciałem jej nad głową. Zawarczała i próbowała na mnie skoczyć, lecz nie udało jej się. Rzuciła się za mną w pogoń. Kierowałem się do najbliższego źródła wody. W kilkanaście sekund byłem już przy jakimś wodopoju. Nabrałem wody do kubła i czekałem. Gdy pojawiła się Yuki, oblałem ją wodą, by ugasić ogień. Schyliłem się i gdy chciałem ponownie napełnić wiadro, wytrąciła mi je z łap i skoczyła na mnie. Była lekka, więc się nie przewróciłem. Zacisnąłem zęby z bólu, gdyż podrapała mnie tu i ówdzie. Ale to się nie liczyło. Złapałem ją i zanurzyłem do połowy w wodzie. Przestała się wyrywać, więc położyłem ją na ziemi. Podbiegłem po kubeł i napełniłem go. Yuki w tym czasie zaczęła powracać do swojego normalnego stanu. Ugasiłem niektóre płomienie. Podbiegłem do wodopoju i wziąłem wiadro z wodą w zęby i wylałem na ostatnie płomyki ognia całą zawartość. Wadera rozbudziła się i podbiegła do mnie.
- Co się stało?! - wykrzyknęła. Zauważyła pewnie moje rany i strach w oczach.
- Sam nie wiem dokładnie… Ale najważniejsze: Nic ci nie jest?
- Nie - odparła z lekkim strachem. - Ale co się stało?
Usiadłem. Czyli nic nie pamiętała.
- Zacznijmy od tego, że zaatakował nas Kirin - rozpocząłem wypowiedź, a ona skinęła głową. - Podpalił mnie, ale w małym stopniu. I ty się na niego rzuciłaś, a on sprawił, że stanęłaś w ogniu… - urwałem. - Potem go odgoniłem, nie wiem jakim cudem, ale się udało. Kiedy się odwróciłem, ty byłaś… inna - bąknąłem. - Stałaś się chuda, cała czarna, ogon ci zmarniał, wyglądałaś, jakby cię żywcem z horroru wyciągnęli… I zaatakowałaś mnie, ale uciekłem. Nadal płonęłaś, chciałem cię ugasić. Poleciałem do jaskiń, jakiś wilk pożyczył mi wiadro. Cały czas mnie goniłaś, więc przyleciałem tutaj. Napełniłem wiadro i oblałem cię. Chciałem zrobić to drugi raz, ale wytrąciłaś mi wiadro - urwałem, chcąc zataić fakt, że mnie podrapała. - Złapałem cię i do połowy cię zanurzyłem w wodopoju. Przestałaś się opierać, to położyłem cię na lądzie. Oblałem cię wodą, a teraz rozmawiamy - skończyłem mówić. Yuki słuchała w milczeniu.

<Yuki? Tak wiem, dodałam tak bardzo dużo :P>

Uwagi: Kilka literówek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz