- Dzięki, że mnie uratowałaś... - powiedział Nirveren, leżąc na brzegu.
- Jak mogłeś?! - krzyknęłam zirytowana pod napadem złości. Naprawdę przestraszyłam się tego jego głupiego incydentu.
- Chciałem tylko się z tobą pobawić...
- Ja nie wiem co zrobiłabym gdybyś zginął!
- To znaczy, że...
- To znaczy, że masz już iść do Yuki... - powiedziałam już spokojniej -
Nie powinieneś wychodzić w nocy, a co gorsza pływać. Yuki, by mnie
zabiła, a Suzy ją... Nie chcę kłótni...
Szliśmy w ciszy w stronę jaskiń. Księżyc był w najwyższej pozycji. Szum
drzew tak usypiał. Po co ja w ogóle wychodziłam na zewnątrz? No tak...
Uratować go od żaby.
- Uśmiechasz się... - z moich zamyśleń wyrwał mnie smutny głos Nirvanera
- Czy przejęłaś się mną tylko dlatego, że bałaś się Yuki?
- Nie... No... Ja się boję wszystkich... Ehhh... To skomplikowane. -
powiedziałam, a młody wilk stanął przede mną z groźną miną - Czy coś się
stało?
- Opowiedz mi czemu się mną przejęłaś. Chcę wiedzieć wszystko.
- Jest późno i nie mogę przebywać dług...
- Miniru, proszę! - przerwał mi lecz ja ominęłam go łukiem i znowu
zaczęłam zmierzać w stronę jaskiń. Nie chciałam go przecież okłamywać...
Ja szczerze mam dziurę w pamięci...
W pewnej chwili Nirvaren rzucił się na mnie. Przygwoździł mnie swym
małym ciałkiem do ziemi i nie dał mi się ruszyć. Gdybym miała więcej
siły to jeszcze mogła wydostać się spod niego. Teraz jestem padnięta...
- O co ci teraz chodzi?
- O tą sarnę co nie chodzi! Powiedz mi co ci teraz jest?
- Nie dasz mi spokoju? - zapytałam, a on pokiwał przecząco łbem - Więc
tak... Moja poprzednia wataha została zabrana gdzieś przez ludzi. Ja
chyba jako jedyna uszłam z tego zdarzenia. To był dzień mojego ślubu...
Rok czy dwa lata przed tym zmarł mój dziadek, który chyba był Alfą.
Odziedziczyłam po nim moce: dobre i niemiłe w uczuciu. Takie
przekleństwo... Większości jeszcze nie znam. Mam amnezję i nie pamiętam
nic więcej... - mówiłam szybko... Nie chciałam się przed nim rozkleić -
Więc ty jesteś jedną z tych bliższych mi osób... Nie chcę kolejnej
stracić...
- Nie wiedziałem... Chodź się napić... - powiedział ze smutkiem. Jak bym chciała umieć czytać w myślach...
- Nirvaren, ja nie mogę długo... - nie skończyłam bo szczeniak szybko
pociągnął mnie w stronę wodopoju. Gdy byliśmy już na miejscu poczułam
się słabo. W mojej głowie znów słyszałam głosy, które każą mi uciekać.
Nie słuchałam ich.
- Miniru, czy wszystko dobrze?
- Nie... Uciekaj.
- Co? - zapytał zaskoczony
- Uciekaj, proszę cię! - krzyknęłam i nic więcej nie mogłam zrobić. Obraz
powoli zanikał. Zaczęłam się psychicznie śmiać choć tego nie chciałam.
Straciłam panowanie nad ciałem i widziałam tylko ciemność. Słyszałam
jakbym była prawie głucha. Nirvaren coś krzyczał, jedyne co zrozumiałam
to: Pomocy!
<Nirvaren? Miniru oszalała, co zrobisz?>
Uwagi: Nie twórz cudzysłowie za pomocą dwóch przecinków czy dwóch apostrofów! "Niemiłe" piszemy razem. Zjadłaś kilka przecinków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz