- Tak - odrzekła zmęczona wadera
- Aha - To nie będę ci przeszkadzać - po tych słowach wyszedłem z jaskini
Księżyc
był w pełni. Emanował jasnym światłem. Nie mogłem zasnąć, a chciałem
jeszcze dzisiaj pokazać na co mnie stać. Przez krótką chwilę siedziałem
myśląc co mogę robić. Zauważyłem żabę. Wpadłem na głupi pomysł. Chwilę
się zastanawiałem, czy mógłbym go wykonać. W końcu postanowiłem, że to
zrobię. W myślach powtórzyłem sobie plan. "Po pierwsze: położyć żabę na moim
grzbiecie. Po drugie: Krzyczeć tyle ile mam sił w moim szczenięcym gardle. Po trzecie:
Czekać na efekt". Plan był tak banalny, że nie mógł się nie udać. Wziąłem
żabę w łapy i przygotowałem się na krzyk. Zacząłem wrzeszczeć.
- Ratunkuuuuu!!! Napadli mnie!!!
Usłyszałem głośny nagły wdech i szybki tupot łap. Miniru stała już na zewnątrz.
- Co
się dzieje!? Kto wzywał pomocy? Nirvaren?! CO TY TU ROBISZ?! To ty
wzywałeś na ratunek?! Czemu nie śpisz?! - Pytała się zdziwiona i
widocznie zdenerwowana wadera.
- Jak widzisz jestem
przygwożdżony przez tą słodką żabkę. Tak, to ja wzywałem na ratunek. A
nie śpię dlatego, że nie mogę. A pomoc wzywałem, bo mi się strasznie
nudziło - odpowiedziałem
- Mogłeś chociaż być w swojej jaskini i tam się strasznie nudzić. A nie przeszkadzać innym spać.
- Nie mogłem być w jaskini, bo Yuki coś robiła i mnie wygoniła, bo mógłbym coś spaprać i jej wszystko zepsuć.
- To trochę tłumaczy. Ale nadal nie wiem dlaczego darłeś się po nocy.
- A
to dlatego, że chciałem byś coś zobaczyła, a ty spałaś, więc jakoś
musiałem cię obudzić. To chcesz to zobaczyć? Jak nie pójdziesz to włączę
super irytujący tryb. Długo nie będzie.
- Chyba muszę. Idę w imię nieprzerwanego, miłego snu.
Poszliśmy
w stronę wodospadu. Nad naszymi głowami latały sowy i nietoperze. W
krótką chwilę byliśmy nad sadzawką. Wszedłem na skałę, a Miniru brodziła
na mieliźnie. Stałem około dwa metry nad wodą.
- Miniru! Patrz! - krzyknąłem do wadery, która natychmiastowo się obróciła.
W
tej chwili skoczyłem do wody. Gdy moje ciało wpadło do niej poczułem,
jak świeża, lekko zimna woda otula mnie. W czasie gdy mój pysk się
zanurzył, moje uszy dostały szoku. Nigdy nie słyszałem takiego hałasu.
Chciałem wypłynąć uciekając od tego szumu, ale nie mogłem. Moja tylna
łapa zaplątała się w glony na dnie. Wychylałem pysk na powierzchnie i
krzyczałem o pomoc. Z szumu przebiło się kilkukrotnie moje imię. Płynęła
do mnie Miniru. Z metr przede zanurzyła się w wodę. Podpłynęła do dna i
próbowała rozerwać glony trzymające moją łapę. Musiała kilka razy się
wynurzyć, by nabrać powietrza. Ja w tym czasie opadałem powoli z sił.
Wynurzanie było dla mnie męką. Myślałem, że utonę. Nagle poczułem, że
nic mnie już przy dnie nie trzyma. Ostatkami sił wypłynąłem na brzeg.
Upadłem na chłodny piasek. Odwróciłem głowę w stronę wody. Miniru
płynęła do brzegu.
- Dziękuję za uratowanie mnie - wycisnąłem z siebie te kilka słów, po tak długim ratunku.
<Miniru? Będziesz na niego wściekła za to co zrobił?>
Uwagi: Liczby i cyfry w op. zapisujemy słownie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz