- Dziękuję. - Odpowiedziałam sztywno, próbując udawać, że nie obchodzi
mnie to. Oczywiście, że chciałam zostać. Wróciłam do byka (samca
jelenia), a właściwie jego resztek. Odgryzłam kawałek miejsca i
"zaprowadziłam" go na ubocze. Zjadłam ze smakiem i powróciłam do grupy.
Próbowałam nawiązać jako taki kontakt z być może członkami watahy.
Podeszłam do niezwykłej, bo skrzydlatej wilczycy.
- Cześć. - Jestem mistrzem, po prostu mistrzem w nawiązywaniu rozmów. Ten sarkazm.
- Cześć... Shira. - Hmm, jest zamknięta w sobie, to widać. - Dla przypomnienia jestem Vanessa.
Nie sprawiała na mnie wielkiego wrażenia, ale trochę interesująca była.
- Myhym, Va... Vanessa, jeżeli się nie pomyliłam. - Rozmowa się nie
kleiła. - Emm, może później pogadamy. Muszę iść. - Była to pierwsza
lepsza wymówka.
- Nie ma sprawy. Ja też nie umiem nawiązywać rozmów. - Uśmiechnęła się
tylko pod nosem. Domyśliła się oczywiście, że nie muszę nigdzie iść,
tylko jestem sarkastycznym mistrzem w nawiązywaniu kontaktów. Trudno,
podejdę do kogoś innego, ale na pewno nie teraz. Żeby sobie nie
pomyśleli, że jestem towarzyska lub kontaktowa! Postanowiłam trzymać się
trochę dalej od watahy, lecz nie na tyle, by mnie nie widzieli.
Usłyszałam, jak ktoś mnie woła. Obejrzałam się i ujrzałam wilka.
<Tak, możesz Tsume XD Wilku? Po co mnie zawołałeś? Może być wadera, lub basior.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz