Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

sobota, 9 stycznia 2016

Od Kirke "Beznadzieja świata" cz.2 (c.d Shayle)

Kiedy ujrzałam, co zrobiła Shayle poczułam szok, szczęście i... smutek. Skoro ona odkryła już swoją moc... znaczy, że jestem jedyna, co nie odkryła... 
- N...nie wiem - odparła lekko zszokowana. Wiele wilków patrzyło na Shayle jak na ducha. Zaczęli o niej coś szeptać i rozmawiać.
- Shayle, jak?! Cały świat nagle zrobił się szary... - powiedziałam nadal w szoku - Shayle, to cud! - krzyknęłam, a ta popatrzyła na mnie.
- Cud? Nawet nie jestem pewna czy to ja - odparła.
- Na pewno, jestem pewna - odpowiedziałam spokojnym głosem.
- Emmm... Kirke? - spytała patrząc zza mnie. Odwróciłam się, a tam stały wilki dziwnie na nie patrzące.
- Chodźmy lepiej... - odparłam i poszłyśmy obie dalej, by nikt nam nie przeszkadzał.

*****

Czy długo nam zajęła podróż? No nie, ale przy okazji skoczyliśmy do szpitala. Podobno są rośliny które pomogły by mi wyleczyć moją ranę na brzuchu.
- Em... przepraszam - rzekłam do wilka który dawał rośliny.
- Tak? - spytał.
- Czy mogę coś dostać na tą ranę? - spytałam i pokazałam mu bandaż na brzuchu, a Shayle tylko patrzyła.
- Polecam Calsse folium - odparł.
- Ile kosztuje? - spytałam.
- 3 SG - odparł.
- To jakbym mogła... - rzekłam i kupiłam zioła. Lekarz natychmiast mi je naszykował i dał po czym poszłam do Shayle.
- Możemy pójść w bardziej cichsze miejsce - odparłam i obie poszłyśmy w inną stronę.

***

Doszłyśmy do Wodospadu. Było cicho, więc nikt nam nie przeszkadzał. 
- Dobra, Shayle, powoli i spokojnie wytłumacz mi co właśnie zrobiłaś? - odparłam pytająco.
- No... pomyślałam o czymś smutnym i... tak nagle wszystko zrobiło się na szaro - odparła, a ja starałam się nie okazywać po sobie smutku.
- Aha... czyli... odkryłaś swój żywioł... talent... - odparłam - pod wpływem twojego smutku wszystko robi się szare... fascynujące, nie słyszałam o takim czymś - rzekłam, patrząc na nią zdziwionym wzrokiem. 
- Słyszałam, że zaczęłaś plotkować, że moi rodzice nie żyją, bo zabił ich niedźwiedź - odparła, a ja przekrzywiłam głowę.
- Ja tak mówiłam? - spytałam, przekrzywiając nadal głowę - nie przypominam sobie bym tak mówiła - odparłam ponownie.
- Pewnie kolejna plotka... - odparła.
- Nie ważne... - powiedziałam i poczułam, jak nagle bardziej się przybiłam tym, że jako jedyna nie odkryłam mocy.
- W sumie... - odparła, a ja posmutniałam w sumieniu tak bardzo, że miałam ochotę krzyczeć jak nienawidzę swojego życia.
- Z czasem się nauczysz nad tym panować - rzekłam - na pewno. Waderka popatrzyła na mnie, a ja na nią. Stałyśmy tak przez dobre parę minut.
- Widzisz jaki świat jest beznadziejny... - rzekła - wszyscy wierzymy w coś, co może nastanie, może nie... szukamy, ale nie znajdujemy, a jak znajdujemy to żałujemy, że znaleźliśmy, albo jest fajne, ale jeśli jest fajne, to z jednej strony jest okropne... - powiedziała i popatrzyła w wodę.
- W sumie masz racje... - rzekłam przybita - Jedynie co to szukamy dróg, które są zatarte... - powiedziałam i zaczęłam płakać.
- Kirke... co się stało? - spytała.
- Świat jest beznadziejny... szukasz czegoś, czego nigdy nie znajdziesz, a gdy ktoś ma problem jak ty, ale go szybko pomija, czujesz się sama jak but - powiedziałam i zaczęłam mocniej płakać.

<Shayle? Brak weny co do tego opo :/>

Uwagi: Zauważyłam, że nie uznajesz przecinków w wypowiedziach... Wodospad to nazwa miejsca, więc należy ją zapisywać z wielkiej litery.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz